28 października w Wałeckim Centrum Kultury odbył się jubileusz 30-lecia Szkoły Podstawowej Nr 5 im. Polskich Olimpijczyków. Cała szkolna społeczność: od dyrekcji po rodziców spisała się na medal, przygotowując widowiskową groteskę, przedstawiającą historię najmłodszej z wałeckich placówek w pigułce.
Sala widowiskowa WCK przeżyła w poniedziałek prawdziwe oblężenie – na widowni brakowało miejsc siedzących dla wszystkich, którzy chcieli obejrzeć jubileuszowe widowisko pt. „Czekoladki dla Dyrektora”, o którym w mieście mówiło się od kilku tygodni. W gronie zaproszonych gości byli m.in. starosta wałecki Bogdan Wankiewicz i burmistrz Wałcza Maciej Żebrowski, prezes Zachodniopomorskiej Rady Olimpijskiej Stanisław Kopeć, a także przedstawiciele wałeckich przedszkoli oraz innych szkół podstawowych i miejscy radni, a przede wszystkim byli i obecni nauczyciele SP 5, dawni i aktualni uczniowie „piątki” oraz ich rodziny. Wszystkich przybyłych witali przy wejściu oraz częstowali czekoladkami dyrektor szkoły Violetta Kamińska i jej zastępca Czesław Bacławski.
Multimedialne widowisko poprowadzili Agnieszka Brosz i Dariusz Izban. Dokumentowało ono najważniejsze wydarzenia z historii szkoły na tle wydarzeń zachodzących w Polsce i na świecie, począwszy od 1994 roku, kiedy ówczesna „piątka” została powołana do życia. Poszczególne sekwencje prezentowanych na telebimie fotografii zabawnie komentowała – zdradzając przy tym sporo szkolnych „tajemnic” – pani Olimpia, w której rolę brawurowo wcielił się odmieniony niemal nie do poznania dzięki perfekcyjnej charakteryzacji nauczyciel Paweł Gepert.
Prezentację poszczególnych etapów życia szkoły urozmaicały znakomite pokazy wokalne i choreograficzne w wykonaniu byłych i aktualnych uczniów „piątki” oraz ich nauczycieli. Na scenę zapraszano byłych dyrektorów tej placówki, którym wręczano tytułowe czekoladki w bardzo gustownych, drewnianych opakowaniach. Odebrali je osobiście były dyrektor Gimnazjum Nr 1 Bogdan Wankiewicz, była wicedyrektor Małgorzata Gałas oraz Violetta Kamińska i Czesław Bacławski. Zgodnie z obietnicą, efektowne pamiątki zostaną także dostarczone innym byłym dyrektorom Szkoły Podstawowej Nr 5, Gimnazjum Nr 1 oraz Zespołu Szkół Nr 1 – nieobecnym na jubileuszu Teresie Malinowskiej, Piotrowi Marszałkowi i Janinie Wiśniewskiej.
Rozbawiona chwilami do łez widownia zastygła jednak w milczeniu, kiedy na ekranie pojawiła się postać wieloletniej dyrektorki szkoły na Dolnym Mieście Jagody Kontowicz-Łuszczyk, o której opowiadali jej koleżanki i koledzy ze szkoły – jubilatki. Ta sekwencja spowodowała, że w oczach wielu siedzących na widowni osób pojawiły się lepiej lub gorzej skrywane łzy wzruszenia, a śpiewająca zaraz po tej frekwencji w duecie z Dariuszem Izbanem Marta Sowacz też przyznała po swoim występie, że się rozkleiła.
– Na próbach starałam się nie oglądać tego filmu – mówiła jedna z najbardziej utalentowanych wokalnie absolwentek szkoły na Dolnym Mieście. – Wiedziałam, czym to grozi, ale dzisiaj nie wytrzymałam i na scenę wyszłam w takim stanie, że początkowo trudno mi było śpiewać…
Czekoladki w imieniu zmarłej dyrektorki odebrał jej syn, Jacek Łuszczyk.
Na zakończenie przyszedł czas na życzenia i upominki od władz miasta i powiatu, przedstawicieli innych wałeckich placówek oświatowych oraz Zachodniopomorskiej Rady Olimpijskiej. Przy wyjściu z sali na wszystkich uczestników jubileuszu czekał efektowny tort.
– Przygotowywaliśmy się do tej uroczystości długo i starannie, w końcu jubileusz 30-lecia świętuje się tylko raz – mówiła dyrektor Szkoły Podstawowej Nr 5 im. Polskich Olimpijczyków Violetta Kamińska. – Bardzo dziękuję wszystkim za poświęcony czas i emocje, które towarzyszyły tworzeniu tego spektaklu: uczniom, nauczycielom i rodzicom. Mam nadzieję, że wszystkim naszym gościom podobał się spektakl i nikt się nie nudził.
Tomasz Chruścicki
PS Pozwolę sobie na odrobinę prywaty. Bardzo lubię i doceniam wszystkie wałeckie szkoły, ale do „Piątki” mam sentyment szczególny, bo właśnie w gimnazjum na Dolnym Mieście staraniem wszystkich jej pracowników pedagogicznych i niepedagogicznych na ludzi zaczynały wychodzić obydwie moje córki. I Wy, Szanowni Państwo i ja doskonale wiemy, że nie zawsze było to łatwe, ale przecież w końcu jakoś się udało. Całą szkolną społeczność z Dolnego Miasta pozdrawiam więc również w ich imieniu.
Miałem również zaszczyt i przyjemność poznać większość dyrektorów, kierujących tą placówką, choć po placu przerwanej z braku funduszy budowy jako pierwsza oprowadzała mnie – jako świeżo upieczonego wałczanina i początkującego dziennikarza Tygodnika Nowego – w pierwszych latach ostatniej dekady XX wieku ówczesna kurator w Pile pani Donata Kilar.
Tego wątku ja również nie potrafię pominąć… cóż, w szczególny sposób wspominam znajomość z Jagodą Kontowicz-Łuszczyk i do dzisiaj nie potrafię przyzwyczaić się do tego, że już Jej z nami nie ma. Nie mam podstaw kwestionować jednobrzmiących opinii, że była świetnym pedagogiem i nauczycielem, bo się na tym nie znam. Nie kwestionuję również jednobrzmiących opinii, że była cudownym człowiekiem, bo dane mi było widzieć to na własne oczy np. w czasie oficjalnego wyjazdu do Bailleul, który miał miejsce bodaj w 2015 roku. Pozwolę sobie powiedzieć tak: nie wiem, czy w swoim życiu spotkałem inną osobę, która tak bardzo potrafiła i kochała żyć, jak śp. Jagoda. Ona jak nikt inny potrafiła to życie smakować jak kieliszek najlepszego wina, choć w jej przypadku potrafiło ono być nie wytrawne i wykwintne, tylko niestety mocno cierpkie…
Myślę jednak, że „piątka” w ogóle miała i ma szczęście do świetnych dyrektorów. Jagoda kontynuowała pracę swoich tak znamienitych poprzedników, jak m.in. Teresa Malinowska, Bogdan Wankiewicz czy Piotr Marszałek, dziś szkołę według swojej wizji prowadzi Violetta Kamińska, wspierana przez Czesława Bacławskiego, a wcześniej także przez Małgorzatę Gałas. Podkreślił to zresztą w swoim wystąpieniu m.in. burmistrz Maciej Żebrowski, który publicznie gratulował szkole wielu osiągnięć i zapewniał o swoim uznaniu dla pracy V. Kamińskiej.
Zabrzmiało to bardzo sympatycznie i szczerze, ale też wywołało we mnie pewien dysonans. Skądinąd wiem bowiem, że szkoła – oprócz ponoszenia innych kosztów związanych z jubileuszem – musiała zapłacić całkiem konkretną kwotę za wynajęcie sali widowiskowej. Rozumiem, że WCK też musi z czegoś żyć, ale… czy na pewno ze szkolnych jubileuszy? I czy na pewno nie dałoby się tak popatrzeć w miejski budżet, żeby i wilk (czyli WCK) był syty, i owca (czyli SP 5) cała? Wierzę, że to będzie możliwe…