środa, 30 kwietnia
Strona głównaAktualnościBiogazownia w Strącznie: za i przeciw

Biogazownia w Strącznie: za i przeciw

Jeszcze nie ma żadnych konkretnych i wiążących decyzji, ale już są kontrowersje i przygotowania do protestów – mowa o pomyśle wybudowania w Strącznie biogazowni i wiatraków w ramach Wałeckiego Klastra Czystej Energii.

Na początek przypomnijmy trochę faktów. Do podpisania porozumienia w sprawie utworzenia klastra energetycznego pod nazwą „Wałecki Klaster Czystej Energii” doszło 10 grudnia 2024 roku w Powiatowym Zakładzie Aktywności Zawodowej w Wałczu. Spotkanie poprowadził wtedy dyrektor biura Stowarzyszenia na Rzecz Wsparcia Rozwoju Gmin Powiatu Wałeckiego Sebastian Trojanowski, a przybyli na nie włodarze gmin tworzących powiat wałecki i przedstawiciele firm: Ekokonsulting, W-G sp. z o.o., ATF, Botres Polska, Rolnicza Bioelektrownia Rzeczyca oraz Eurowind Energy. Obecni byli również prezesi wałeckich spółek miejskich: ZWiK Tomasz Rzemykowski oraz ZEC Piotr Borowiec. W charakterze gospodarza i inicjatora tego przedsięwzięcia wystąpił starosta Bogdan Wankiewicz, wicestarosta Jan Grudziński oraz członek zarządu powiatu Przemysław Maksymowicz.

– Chodziło o stworzenie płaszczyzny porozumienia pomiędzy firmami, potencjalnie zainteresowanymi możliwością inwestowania w odnawialne źródła energii na terenie naszego powiatu, czyli ewentualnymi producentami energii elektrycznej czy cieplnej, wytwarzanej w formie biogazowni czy też produkcji i spalania biomasy, z odbiorcami działającymi bądź mieszkającymi na terenie naszego powiatu, a reprezentowanymi przez jednostki samorządu terytorialnego – wyjaśniał koordynator przedsięwzięcia Arkadiusz Niefiedowicz.

– Podpisanie dzisiejszego porozumienia otwiera drogę do poprawy bezpieczeństwa energetycznego mieszkańców naszego powiatu – podkreślił S. Trojanowski.

W pełni przekonany do przedsięwzięcia był również starosta.

– Dzisiaj stawiamy długo oczekiwany krok do realizacji ważnego, ale i trudnego zadania – podkreślał Bogdan Wankiewicz. – Udało nam się doprowadzić do stworzenia grupy świetnych osób, złożonej z samorządowców i przedsiębiorców. Przed nami na pewno trudne chwile, ale głęboko wierzę, że działając wspólnie, uda nam się przezwyciężyć wszystkie problemy. Musimy pamiętać, że robimy to dla ludzi, dla poprawy poziomu ich życia i bezpieczeństwa.

Jak wynikało z oficjalnego oświadczenia, strony porozumienia deklarowały wspólne dążenie do osiągnięcia zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego, promowanie rozwoju rozproszonych oraz odnawialnych źródeł energii (OZE) oraz budowę samowystarczalnego obszaru i gospodarki, efektywnie korzystającej z zasobów czystej i efektywnej energii, w oparciu o lokalne zasoby odnawialnych źródeł energii, a także ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Podkreślono również zwiększenie atrakcyjności terenów inwestycyjnych poprzez zmniejszenie kosztów zaopatrzenia w energię.

Co do policzalnych zysków, to realizacja tego przedsięwzięcia powinna wpłynąć na obniżenie rachunków za energię elektryczną dla jej odbiorców na terenie powiatu nawet o 30 proc.

Wszyscy będziemy na tym zyskiwać – taki przekaz trafił do opinii publicznej niecałe 3 miesiące temu. Dzisiaj atmosfera wokół tego ambitnego przedsięwzięcia wydaje się coraz bardziej gęstnieć.

Przyczynkiem do pojawienia się wątpliwości, a nawet podejrzeń, stała się pogłoska o planowanej lokalizacji biogazowni, która miałaby powstać w Strącznie, w odległości zaledwie ok. 350 m (według protestujących mieszkańców Strączna) lub 600  metrów (według przedstawicieli Eurowind Energy) od zabudowań. Takie wieści rozeszły się kilka tygodni temu. Informację o lokalizacji stanowczo dementował wójt gm. Wałcz.

– Nie ma żadnych ustaleń – twierdził tydzień temu Jan Matuszewski. – To jest nieprawda, przekazywana przez jednego z radnych Rady Gminy. Na aktualnym etapie są to tylko rozmowy. Dopiero kiedy firma, która ma budować biogazownię, wskaże konkretną lokalizację, będzie o czym rozmawiać.

Na brak jakichkolwiek wiążących ustaleń, dotyczących lokalizacji biogazowni, powoływał się również dyrektor biura Stowarzyszenia na Rzecz Wsparcia Rozwoju Gmin Powiatu Wałeckiego Sebastian Trojanowski. Rozmowy na temat planowanego przedsięwzięcia toczyć się miały m.in. podczas spotkania uczestników Wałeckiego Klastra Czystej Energii oraz dyskusji z grupą mieszkańców Strączna, zaplanowanych na 17 marca. I tak się faktycznie stało.

Tu znów warto cofnąć się w niezbyt odległą przeszłość. W naszym powiecie funkcjonowaniu biogazowni towarzyszyła początkowo fatalna opinia. Wiele na ten temat mogą powiedzieć mieszkańcy Rzeczycy (gm. Tuczno), przez długie lata skarżący się na fetor, dobiegający od zlokalizowanej na terenie tej wsi instalacji. Powody do skarg rzeczywiście były, warto jednak pamiętać o tym, że instalacja w Rzeczycy została zaprojektowana i wybudowana lata temu – jej uruchomienie nastąpiło w 2009 roku, a w tej szybko rozwijającej się branży 16 lat to prawie epoka. Źródłem odoru była odkryta laguna, w której gromadzony był zasilający biogazownię wsad pochodzenia organicznego. Sytuacja poprawiła się radykalnie dopiero po przykryciu laguny, co mocno ograniczyło uciążliwości.

Zła sława ciągnąca się za biogazowniami utrwaliła się jednak na dobre mimo postępu technologicznego. Słoną cenę za nieswoje grzechy zapłacił były burmistrz Tuczna Krzysztof Hara, którego matka była formalnym udziałowcem spółki, budującej biogazownię w Marcinkowicach (gm. Tuczno). Na nic zdało się przekonywanie, że instalacja działać będzie w nowej technologii, eliminującej uciążliwości, w tym przede wszystkim fetor. Mieszkańcy gminy nie posłuchali tych argumentów i doprowadzili do odwołania Krzysztofa Hary ze stanowiska burmistrza Tuczna w drodze referendum. Dzisiaj instalacja w Marcinkowicach działa pełną parą i jak dotąd nie generuje większych uciążliwości.

Więcej w papierowym wydaniu Gazety Wałeckiej z 20 marca oraz w archiwum:

Tomasz Chruścicki

Fot. Plan sytuacyjny planowanej w Strącznie biogazowni wykonany przez mieszkańców tej miejscowości.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Zobacz również

Pożegnanie z Anią

Areszt dla dilera

6 KOMENTARZE

  1. Należy zauważyć, że mieszkańcy Rzeczycy nadal (mimo przykrycia laguny) odczuwają -dosłownie- umiejscowienie biogazowni położonej ok 300m od ostatnich zabudowań. Swąd nadal uprzykrza im życie. Ludzie podejmują decyzje o przeprowadzkach. Bo co innego im pozostało. Biogazownia w Marcinkowicach również pozostawia wiele do życzenia. Wystarczy przejechać się w tamtych okolicach autem i zostawić nawiew z zewnątrz. Atrakcje zapachowe murowane. Nie rozumiem jednego. Dlaczego takie uciążliwe inwestycje są realizowane w pobliżu zabudowań, wsi i terenów zamieszkałych? Skąd pomysł by wybudować biogazownię tak w bliskiej i w ogóle w okolicy szkoły? Może dlatego, że nie są to tereny na których mieszkają osoby decyzyjne i inwestorzy tychże…w innym przypadku nie było by o tym mowy.

  2. Gdziekolwiek pojawi się człowiek z pieniędzmi ale niepierduśnik z politycznego targowiska, odór jest zapewniony. Wystarczy przejechać się drogą DK 10 w kierunku Bydgoszczy od Piły, natkniemy się na smrodowisko. Jezioro Kopcze umarło po utworzeniu zakładów mięsnych za kredyt przyznany na oczyszczalnię ścieków. Ufanie ludziom zainteresowanym takimi inwestycjami, jak biogazownia, kilkaset metrów od zabudowań mieszkalnych jest błędem. W razie utwierdzenia się na terenie z inwestycją będą sadzać na ławie oskarżonych osoby sprzeciwiające się życiu w fetorze, odorze, smrodzie i innych miazmatach.
    Dlatego miejscowa społeczność mieszkańców tego terenu powinna się organizować. Jeśli już ma być taka biogazownia, muszą być zapewnione w pozwoleniu zintegrowanym urządzenia do eliminacji smrodów, od których ludzie wrażliwi popadają w szaleństwo.
    Stowarzyszenie Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej w roku 2007 doprowadziło do uruchomienia w Śmiłowie instalacji firmy Tremesa Rendering do dopalania mieszanin ubogich, co ulżyło społeczeństwu w promieniu 15 kilometrów.

  3. Przybliżony projekt planowanej lokalizacji biogazowni i biometanowni 25 h.
    Co to za bzdury w tytule projektu? Czy 25 h znaczy, że ta instalacja będzie pracować 25 godzin na dobę? Można się domyślać, że chodzi o miarę powierzchni, hektary. Według zasad międzynarodowego układu miar skrótowcem obowiązującym jest „ha”. Sadzenie takich błędów przez ludzi uważających się za fachowców jest złym prognostykiem dla kompetentnych rozwiązań technicznych.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Reklama -spot_img

Popularne

640 podpisów dla dyrektorki GOK-u

Pożegnanie z Anią

Życie nam niemiłe?

Duży hokej na Bukowinie