wtorek, 14 stycznia
Strona głównaAktualnościChciałem je tylko wystawić…

Chciałem je tylko wystawić…

Ze studentem grafiki Krzysztofem Lasotą na temat burzy po Salonie Dorocznym Twórców Ziemi Wałeckiej, jaką wywołały jego prace, rozmawia Zuzanna Błaszczyk-Koniecko.

Kiedy rozmawialiśmy po wystawie, powiedziałeś: „Zestawiając akt i pracę ikoniczną chciałem wywołać u odbiorcy skrajne emocje”. Dodałeś, że masz tu na myśli także emocje negatywne. Zdecydowanie udało ci się te emocje wywołać, chodziło ci o aż tak piorunujący efekt?

– Każda z moich prac jest osobnym tworem i powinno się je oddzielnie interpretować, ponieważ były tworzone  w innych momentach mojego życia i z innymi przemyśleniami. Ale tak, fascynuje mnie fakt, że wystarczy chwila, by wprowadzić obserwatora w konkretny nastrój, nawet ten z reguły niepożądany. Uważam, że doświadczanie różnych emocji jest bardzo cenne i każda z nich ma swoją wartość, także w przypadku tych negatywnych i skrajnych. Natomiast nie chodziło mi o wywołanie skrajnych reakcji, które miały miejsce po wystawie. Podchodzę do tego, jak do pójścia do kina na horror albo słuchania smutnego utworu muzycznego. Każda emocja ma swoje miejsce w bezpiecznej przestrzeni, jaką jest sztuka.

Spodziewałeś się, że reakcje będą aż tak silne? Mam tu na myśli przede wszystkim emocje negatywne. 

– Miałem świadomość, że moje prace mogą być różnie postrzegane i że na otwarciu wystawy ktoś może do mnie podejść i negatywnie wypowiedzieć się na ich temat. Byłem mile zaskoczony liczbą osób, które do mnie podeszły, gratulowały debiutu oraz doceniły moje prace. Natomiast nie spodziewałem, że po otwarciu ktoś będzie mi zarzucał, że chciałem go obrazić, tym bardziej, że mój obraz o charakterze ikony pojawił się już na Aromatycznym Festiwalu Natury Happy Polka, gdzie – z tego co mi wiadomo – nie było takiej negatywnej recepcji. Co do niektórych reakcji, zastanawiam się na ile są wywołane moimi pracami, a na ile niechęcią do obecnych władz miasta.

Jak się czułeś, kiedy wylewał się na ciebie ten hejt? Kto był dla ciebie wsparciem?

– Nie mam nic przeciwko temu, by ktoś krytykował moje prace, czy moją postawę przy tworzeniu. Jeśli chodzi o żółć, jaka się wylała, kompletnie nie brałem tego do siebie i nie mogłem się z tym identyfikować. Duża część komentarzy stała na tak niskim poziomie merytorycznym, że ciężko było mi brać je na poważnie. Otrzymałem duże wsparcie od mojej rodziny i przyjaciół.  

Interpretacji twoich dzieł jest wiele, opowiesz czytelnikom Gazety Wałeckiej „co autor miał na myśli”? Kiedy, w jakich okolicznościach powstały te prace? Zatytułowałeś je jakoś?

– Z reguły nie nadaję obrazom tytułów, ponieważ sugerują to, o czym mogą opowiadać.  Ja natomiast chciałbym, aby odbiorca sam doszedł do tego, co w nich widzi. Jest to dla mnie fascynujące, że każdy obserwator może dostrzec coś innego, w zależności od tego, jak jest ukształtowany. Odbiorca również  przechodzi indywidualną drogę odkrywania dzieła oraz samego siebie, ponieważ to, co zauważy, może o nim dużo powiedzieć. Dlatego nie mam zamiaru zdradzać na forum intencji, jakie miałem przy tworzeniu prac, bo nie chcę, by miały wpływ na interpretacje obserwatora.

Twoi bliscy są osobami wierzącymi i praktykującymi. Spodziewałeś się takiego hejtu ze strony katolików? Ta sytuacja na pewno dotknęła też twoją rodzinę – jak sobie z tym radzą, żyjąc w małym mieście obok ludzi, którzy pisali te komentarze?

– Nie chciałbym wypowiadać się za moich bliskich, ale powiem tylko, że bardzo mnie wspierają i do mojej twórczości podchodzą z dużym zrozumieniem i otwartością, za co im bardzo dziękuję. Co do hejtu ze strony katolików nie spodziewałem się tak nienawistnych komentarzy. Myślę, że ta sytuacja stała się lustrem, obnażającym radykałów, których przekonania są dalekie od wartości chrześcijańskich.

Czy to wszystko, co się wydarzyło jest w stanie zrazić cię do uprawiania sztuki? Czy będziesz w stanie się nie autocenzurować, malować tak, jak czujesz, zgodnie z sobą, swoją estetyką i swoimi przekonaniami?

– Tworzenie jest ważną, jeśli nie najważniejszą częścią mojego życia. Będę zawsze tworzył to, co chcę i nic tego nie zmieni. Nawet jeśli komuś się to nie spodoba. Nawet jeśli ktoś nie będzie chciał wystawić moich prac. Nawet jeśli ktoś ma mnie obrażać.  

Co się stało, że zdecydowałeś się zasłonić swoje prace?

– Pracownicy Wałeckiego Centrum Kultury pytali, czy mam inne prace do podmiany. Miało to być podyktowane groźbą otrzymania pozwu sądowego wobec WCK. Nie chciałem zdejmować, czy podmieniać prac, ponieważ jest to moja twórczość, której się nie wstydzę i nie chciałbym, by ktoś pomyślał, że przez kilka negatywnych czy obraźliwych komentarzy, zdecydowałem się je zabrać. Dlatego zaproponowałem pracownikom WCK zamianę swoich prac na podobny format, ale zamalowanych czarną farbą. Chciałem w ten sposób być zgodny z samym sobą oraz wyrazić swój komentarz do nacisku i gróźb, które dostaje WCK. Ostatecznie wspólnie doszliśmy do porozumienia, by zakryć je czarną folią.

Jak postrzegasz gest solidarności innych twórców?

 – Jak zobaczyłem zdjęcia przedstawiające tyle zakrytych prac, odjęło mi mowę. Kompletnie się tego nie spodziewałem. Uważam, że to piękny i odważny gest artystów, którzy bronią swoich ideałów oraz miejsca, które daje głos sztuce i ma łączyć, nie dzielić. Bardzo im za to dziękuję.

Niektórzy mówią, że trudno o lepszy początek kariery. Takiej awantury nie było w Wałczu po żadnej wystawie. Czy tak sobie ten początek kariery właśnie wyobrażałeś?

Chyba nie myślałem o tym jako o początku swojej kariery. Ja po prostu chciałem wystawić swoje prace…

Dziękuję za rozmowę.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Zobacz również

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Reklama -spot_img

Popularne

Pomaganie ptakom to kwestia nieoczywista

Wypadek na przejeździe

Wrócili do domu