W gminie Tuczno coraz częściej mówi się, że dni Anny Brachaczek na stanowisku dyrektorki Gminnego Ośrodka Kultury w Tucznie są policzone. Zabierając głos na ostatniej sesji w wolnych wnioskach, dyrektorka zmuszona była bronić pracy swojej i swojego zespołu. Zarzuca się jej bowiem złe zarządzanie ośrodkiem, brak współpracy z innymi instytucjami i osobami oraz brak kompetencji, co – biorąc pod uwagę wygaśnięcie umowy w kwietniu przyszłego roku – może rodzić pytania o dalszą współpracę z nią burmistrza Krzysztofa Mikołajczyka.
Jak mówi A. Brachaczek, zarzuty wobec niej zostały sformułowane na komisji budżetu, kiedy omawiany był plan finansów na przyszły rok. Dyrektorka dowiedziała się wtedy, że nie potrafi zarządzać ośrodkiem, jest niekompetentna i zamknięta na współpracę.
– Nie zgadzam się z tymi zarzutami – mówi nam A. Brachaczek. – Kiedy ponad 2,5 roku temu stawałam przed burmistrzem, przedstawiłam swoją wizję funkcjonowania GOK-u, która została przyjęta. Mówiłam m.in. o zwiększeniu liczby warsztatów i zajęć bezpłatnych dla mieszkańców oraz większej liczbie kameralnych koncertów. Przez ten czas realizuję wizję kultury w gminie, która – przynajmniej do tej pory – była spójna z wizją burmistrza. Nie wiem, jak to się stało, że – w opinii Krzysztofa Mikołajczyka – wyzbyłam się kompetencji, które zdecydowały o powierzeniu mi tego stanowiska. Razem z moim zespołem zwiększyliśmy liczbę zajęć w ośrodku, z pozyskanych z zewnątrz środków kupiliśmy kino plenerowe, z którym przez lato jeździmy po całej gminie, realizujemy projekt „KulTUra wędrowna”, odwiedzając świetlice wiejskie we wszystkich miejscowościach. Organizujemy koncerty, gościli u nas m.in. światowej sławy pianista Tymoteusz Bies, Tatiana Okupnik, Ania Rusowicz, Piotr Bukartyk i Grażyna Łobaszewska, a na spotkaniu autorskim m.in. Przemek Kossakowski. Współpracujemy z kołami gospodyń, strażakami, kołem wędkarskim, seniorami, „Leśną Ustronią”, placówkami oświatowymi, sołtysami, bo bez ich wsparcia 3,5 osoby zatrudnione w GOK-u nie będą w stanie zrealizować większości zadań. Zarzucanie mi braku otwartości to absurd i zarzut, który boli mnie chyba najbardziej, bo pomija przy okazji zaangażowanie wszystkich tych osób, które nam przez lata pomagały. To wsparcie jest dla nas niezwykle istotne i bardzo za nie dziękujemy.
Podczas sesji przewodnicząca Izabela Kwiecińska i burmistrz Krzysztof Mikołajczyk podkreślali, że dyrektorka w budżecie instytucji kultury nie zaplanowała kwoty pochodzącej ze środków zewnętrznych.
– Niestety, nie jestem w stanie określić tego z wyprzedzeniem, ponieważ nabory do programów ministerialnych ruszają teraz, ich rozstrzygnięcie nastąpi wiosną. Teraz to by było wróżenie z fusów – mówi A. Brachaczek. – Nasz ośrodek jest niewielki, pomieści maksymalnie 80 osób, więc wpływy z biletów są niewielkie. Cieszymy się, że artyści w ogóle chcą tu przyjeżdżać i – nie chcę, żeby to zabrzmiało nieskromnie – przyjeżdżają tu ze względu na mnie i naszą znajomość. Kiedy Grażyna Łobaszewska zobaczyła tuczyński GOK, była przerażona i zapytała, czy naprawdę musi śpiewać w kurniku…
A było jeszcze gorzej. Za kadencji obecnej dyrektorki wyremontowana została frontowa ściana, na której uznane malarki Anna Kluza i Anna Waluś w ramach pieniędzy pozyskanych z funduszu sołeckiego namalowały mural. Zmieniło się także wnętrze. Dzięki znajomościom w innym ośrodku kultury dyrektorce udało się zdobyć kotarę, a dzięki Stowarzyszeniu Architektów Polskich – scenę. Mąż Anny Brachaczek, Maciej „Ślimak” Starosta, muzyk i inżynier dźwięku, zamontował ekrany akustyczne. Wcześniej nie dało się tam w ogóle organizować wydarzeń muzycznych, bo akustyka właściwie nie istniała. Wszystko po kosztach, częściowo z materiałów z odzysku i w ramach wolontariatu.
W Wikipedii o Ani Brachaczek czytamy, że jest wokalistką i autorką tekstów, muzykiem, kompozytorką i instrumentalistką. Znana jest przede wszystkim z występów w zespole muzyki alternatywnej BiFF, z którym dwukrotnie otrzymała Fryderyka – nagrodę polskiego przemysłu fonograficznego. Śpiewała w zespole Pogodno i grała na gitarze basowej w formacji Los Trabantos. Współpracowała z zespołem Acid Drinkers oraz wokalistami Muńkiem Staszczykiem i Czesławem Mozilem. Obecnie śpiewa i gra na basie w zespole SiQ, z którym nagrała płytę o tym samym tytule. Od czterech lat gra w projekcie Mitch&Mitch con il loro Gruppo Etereofonico, który zdobył Fryderyka i z którym koncertuje w całym kraju i za granicą (m.in. w Korei Płd. i Wielkiej Brytanii). Jej nowym projektem jest supergrupa Dorosłe Dzieci, którą tworzą muzycy Oddziału Zamkniętego, Iry, Acid Drinkers i Golden Life. Kilka tygodni temu uczestniczyła we współKongresie Kultury w Warszawie – jednym z ważniejszych wydarzeń związanych z kulturą, w którym uczestniczyło w tym roku czterech ministrów. Na antenie radiowej Trójki w audycji z udziałem ministry kultury Hanny Wróblewskiej opowiadała o działalności instytucji kultury w małym mieście, zwracając uwagę na problemy, z jakimi borykają się małe ośrodki m.in. dotyczące finansowania.
Budżet, jaki będzie miał do dyspozycji w przyszłym roku tuczyński GOK, to 600 tys. zł (dla porównania, budżet Ośrodka Kultury w Mirosławcu wynosi ok. 1,1 mln zł), z tego 330 tys. pochłoną wynagrodzenia, 200 tys. koszty utrzymania takie jak, m.in. kupno opału, energii elektrycznej, innych mediów, sprzętu i materiałów do zajęć, bieżących napraw, inspektora RODO, licencji oraz cotygodniowych zajęć stałych dla dzieci i dorosłych itp. Z pozostałych środków – 70 tys. zł – GOK przez cały rok ma organizować wydarzenia i prowadzić zajęcia w całej gminie, a także zorganizować piknik militarny w Strzalinach i Dni Tuczna.
– Dni Tuczna to impreza, która – moim zdaniem – nie zalicza się do wydarzeń kulturalnych, nie wnosi żadnej wartości i nie wyróżnia naszej gminy spośród innych. Takie jest jednak życzenie burmistrza, aby Dni Tuczna organizować, mimo że budżet na to nie pozwala, a impreza nie cieszy się bardzo wysoką frekwencją – podkreśla A. Brachaczek. – Mamy tutaj z burmistrzem różnicę zdań, bo ja uważam, że takie imprezy nie powinny być realizowane z budżetu przeznaczonego na działalność kulturalną, pochłaniając przy tym znaczną część budżetu GOK-u. W nowej strategii rozwoju gminy jest mowa o stworzeniu rozpoznawalnej oferty kulturalnej, nie da się tego zrobić, dysponując tym samym budżetem, co w latach ubiegłych, kiedy rosną wszystkie koszty – w tym osobowe.
***
Wystąpienie dyrektorki na sesji 14 listopada, w którym A. Brachaczek przedstawiła sprawozdanie z działalności GOK-u, burmistrz Krzysztof Mikołajczyk nazwał laurką i powiedział, że opinie na temat funkcjonowania ośrodka są różne i te krytyczne trzeba umieć przyjąć.
– Odniosę się do historii. Pamiętamy, jak to było, kiedy mieliśmy za dyrektora gwiazdę disco polo (chodzi o Piotra Sikorę – dop. aut.). Wiemy, jak praca GOK-u wtedy wyglądała i wiemy, że z kulturą nie miało to nic wspólnego – mówił na sesji radny Paweł Sochacki. – Głosowałem za zwiększeniem budżetu GOK, żeby nie schodzić z tego wysokiego poziomu i się nie cofać. Mamy tu najróżniejsze koncerty, muzykę na żywo, a nie automat z „umpa-umpa”. Kultura ma być kulturą, a nie analfabetyzmem muzycznym.
– Kwota 600 tys. nie oznacza, że zejdziemy z tego poziomu. Poza tym pewne imprezy związane z tą muzyką muszą być przewidziane – ripostował burmistrz. – Inicjatywa pani dyrektor w pozyskiwaniu środków zewnętrznych musi być większa.
– Żeby pozyskiwać środki, trzeba mieć pieniądze na wkład własny – odpowiedziała radna Małgorzata Karasek.
– Kiedy prowadziłem komisję rewizyjną w poprzedniej kadencji, widziałem, że wykazuje się pani dużą otwartością na głosy krytyki, które padały z ust, na przykład Marka Gajzlera. Stwierdzał wtedy, że musi się pani uczyć. Służyło to rozwojowi, bo wprowadzała pani zmiany – zwrócił się do A. Brachaczek radny Mariusz Błażewicz. – Pani ma pomysł na kulturę. Wydarzenia, które tu się odbywają, odbijają się echem w ościennych gminach. To bardzo silna strona naszego samorządu.
W sesji uczestniczył także mieszkaniec Tuczna, były radny Marek Gajzler.
– Chcę odwołać się do niedzielnego koncertu (z okazji Narodowego Święta Niepodległości 10 listopada z poezją Leśmiana wystąpił zespół Trupięgi – dop. aut.), musicie wiedzieć, że żaden zespół na tym poziomie by tutaj nie przyjechał bez osobistego kontaktu i znajomości z Anią i bez wiedzy o tym, jak to miejsce funkcjonuje – mówił.
***
O odpowiedź na kilka pytań, dotyczących relacji z dyrektorką GOK-u Anną Brachaczek i funkcjonowania kultury w gminie Tuczno poprosiliśmy burmistrza Krzysztofa Mikołajczyka. Pytania wysłaliśmy mailem, tą samą drogą otrzymaliśmy odpowiedzi, publikujemy je w całości.
Jak ocenia pan kompetencje Anny Brachaczek na stanowisku dyrektorki Gminnego Ośrodka Kultury w Tucznie?
– Przypominam, że A. Brachaczek została powołana na stanowisko dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w wyniku przeprowadzonego konkursu. Zatrudnienie osoby bez doświadczenia administracyjnego na stanowisko kierownicze było z mojej strony decyzją odważną, ale podjętą w pełni świadomie i celowo. Podczas konkursu widziałem w pani Brachaczek szansę na rozwój kultury w naszej gminie, mimo iż wcześniej nie prowadziła żadnej instytucji kultury i nie zarządzała zasobami ludzkimi. Pokładałem nadzieję, że spośród wszystkich kandydatów poradzi sobie najlepiej.
Jak układa się współpraca między załogą GOK-u a władzami samorządowymi gminy Tuczno?
– Myślę, że nasza współpraca układa się poprawnie.
W jakim stopniu wizja przedstawiona podczas postępowania konkursowego odpowiada obecnie działaniom załogi GOK-u pod kierownictwem Anny Brachaczek?
– Czasami wizja, która jest przedstawiana w konkursach na to stanowisko, w codziennej pracy dyrektora zmienia swoje oblicze, ewaluuje. Ma na to wpływ środowisko społeczne, gospodarcze, oczekiwania mieszkańców oraz możliwości samego obiektu, w którym znajduje się dom kultury. Ja osobiście jestem za szeroko pojętą kulturą, oddziałującą na wszystkie gusta muzyczne i kulturalne. W pewnym stopniu wizja przedstawiona w konkursie przez panią dyrektor jest realizowana.
Czy prawdą jest, że nie chce pan przedłużać umowy z A. Brachaczek?
– Ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej nie przewiduje czegoś takiego jak „przedłużenie umowy”, czy też przedłużenie kadencji urzędującego dyrektora.
Czy po wygaśnięciu umowy z A. Brachaczek planuje pan dalsze powierzenie jej tego stanowiska? Jakie ma pan plany w tym zakresie?
– Nie mam nic więcej do dodania w tej sprawie.
Czy prawdą jest, że po wygaśnięciu umowy z A. Brachaczek stanowisko ma objąć Piotr Sikora?
– Według mojej wiedzy, pan Piotr Sikora nie jest zainteresowany ponownym objęciem tego stanowiska i do konkursu raczej nie przystąpi.
Czy prawdą jest, że P. Sikora pomagał panu w prowadzeniu kampanii przed ostatnimi wyborami samorządowymi?
– Nie rozumiem zasadności tego pytania w tym momencie, skoro jesteśmy już ponad pół roku po wyborach. Zaznaczam, że wiele osób pomagało mi w mojej kampanii wyborczej, w tym także Piotr Sikora. Jednak pragnę podkreślić, że głównym organizatorem kampanii był Komitet Wyborczy Wyborów Nasza Gmina Naszym Dobrem oraz kandydaci na radnych.
Jaki był powód obecności na ostatniej sesji A. Brachaczek? Czy to była próba obrony pracy swojej i całej załogi GOK-u przez dyrektorkę? Czy A. Brachaczek występowała wcześniej na sesji w podobnych okolicznościach?
– To pytanie powinno być zadane pani dyrektor. Osobiście nie rozumiem zasadności jej wystąpienia podczas sesji Rady Miejskiej, skoro wcześniej kwestia działalności GOK-u była omawiana w jej obecności podczas wspólnego posiedzenia komisji. Domyślam się, że sformułowanie „w podobnych okolicznościach” oznacza wystąpienie podczas sesji, co nie jest sytuacją nadzwyczajną.
Czy można mówić o konflikcie, różnicy zdań, innej wizji prowadzenia ośrodka między panem a A. Brachaczek? Jeśli tak, czym jest spowodowana? Czy ma pan coś do zarzucenia dyrektorce GOK-u? Jeśli tak, co panu nie odpowiada w jej pracy?
– Możemy to określić jako różnicę zdań w zakresie funkcjonowania ośrodka, rodzaju organizowanych imprez i finansowania. Brakuje mi współpracy GOK-u z innymi instytucjami, jak choćby z biblioteką i szkołami. Nasze dzieci, nasza młodzież nie jest przez GOK angażowana w organizację imprez. Również nasze spojrzenie na sposób finansowania kultury jest rozbieżne. Pani dyrektor wymaga pełnego finansowania z budżetu gminy. Nie sposób się z takim rozumowaniem zgodzić, zwłaszcza, że GOK jako instytucja kultury może samodzielnie składać wnioski o dofinansowanie swoich przedsięwzięć. Może także pozyskiwać sponsorów oraz prowadzić działalność gospodarczą, z której dochód byłby przeznaczony na działalność statutową. Tymczasem pani dyrektor przychodów ze źródeł zewnętrznych w przyszłorocznym budżecie w ogóle nie uwzględniła. To znaczy, że nie zamierza po te środki sięgać, nie zamierza nic robić w tym zakresie. Zaplanowała jedynie niewielki dochód ze sprzedaży biletów.
Czy interesował się pan, jak mieszkańcy oceniają pracę A. Brachaczek? Jeśli tak, do jakich wniosków pan doszedł?
– To oczywiste, że interesuje mnie ocena mieszkańców, zarówno tych korzystających z oferty GOK-u, jak i tych, którzy są osobiście zaangażowani we współpracę z panią dyrektor. Cieszy mnie, że część z nich jest zadowolona z jej działalności, ale jako osoba nadzorująca pracę gminnych jednostek jestem zobowiązany patrzeć na to z szerszej perspektywy i zwracać uwagę na kwestie, które dla osób postronnych są niewidoczne. Ważna jest przy tym współpraca. Uważam, że kultura powinna łączyć, a nie dzielić.
Dziękuję za udzielenie odpowiedzi.
Zuzanna Błaszczyk-Koniecko