„To są dobrze wydane pieniądze” – powiedział wójt gminy Wałcz Jan Matuszewski, odpowiadając na pytanie o koszty związane z organizacją cieszącego się ogromnym zainteresowaniem festynu na rozpoczęcie lata w Karsiborze. Niestety tego samego powiedzieć nie można o wałeckich Juwenaliach, które świeciły pustkami, mimo że program był ciekawy i widać było, że studenci włożyli w organizację dużo wysiłku.
O możliwe przyczyny frekwencyjnej klapy Juwenaliów będziemy jeszcze pytać rektora Akademii Nauk Stosowanych, ale uczestnicy imprezy podawali takie powody, jak: zła lokalizacja (zbyt daleko od miasta, pojawiły się sugestie, że być może promenada byłaby lepszym pomysłem), słaba reklama imprezy lub nietrafiony termin (tego samego dnia w Szydłowie grał Enej). Pojawiły się też głosy, że studenci postawili na wykonawców, których nikt nie zna. Trudno się z tym zgodzić, ponieważ zespół BiFF w tym roku obchodzi jubileusz 20-lecia pracy twórczej, ma na swoim koncie kilka płyt i 7 nominacji do Fryderyków. Z kolei Wiktoria Zwolińska i TYNSKY mimo młodego wieku podbijają już nie tylko polską scenę muzyczną (TYNSKY został zauważony przez dziennikarzy magazynu Rolling Stones, wystąpi na scenie Radia 357 na Męskim Graniu w Żywcu), a ich piosenki są chętnie odtwarzane w serwisach streamingowych. Tych młodych wykonawców cechują też wyjątkowe głosy i dojrzałe teksty. Pytanie – gdzie się podziali ci studenci, którzy zagłosowali na artystów w organizowanym przez Samorząd Studencki plebiscycie? Na koncertach się nie pojawili. Przykro było patrzeć na pusty plac, wysiłki artystów (pełen profesjonalizm) i nietęgie miny organizatorów. Coś zawiodło, ale co? Postaramy się tego dowiedzieć. Nieliczna grupa organizatorów na pewno włożyła wiele wysiłku w przygotowania. Dobrze bawili się na pewno najmłodsi w specjalnie przygotowanej dla nich strefie.
Późnym wieczorem pojawiło się nieco więcej osób, ale to i tak zbyt mało, żeby mówić o sukcesie.
Frekwencyjny sukces odnotowała za to impreza zorganizowana z okazji powitania lata 17 czerwca na boisku w Karsiborze. Swoje stoiska rozstawiło tam 11 kół gospodyń wiejskich. Kuchmistrzynie przygotowały smakowite domowe wyroby, poczynając od pierogów i mięs, poprzez chleb ze smalcem i ogórkiem małosolnym, a kończąc na ciastach, deserach i napojach. Były również stoiska z pizzą, piwem, kiełbaskami z grilla i innym dobrem, choć najbardziej oblegano budki z lodami. Wszelkie atrakcje dla dzieci, czyli dmuchane zamki, tatuaże, malowanie twarzy, czy paznokci były bezpłatne.
Impreza odbyła się po raz trzeci.
Kilka godzin przed imprezą nad powiatem przeszła burza, która wywołała u organizatorów ogromne zdenerwowanie, bo – jak wiadomo – pogoda może zepsuć nawet najlepszą plenerową imprezę. Około godziny 16 dało się słyszeć ogromny huk. To Janowi Matuszewskiemu spadł kamień z serca, ponieważ wyszło słońce i aura zaczęła sprzyjać dobrej zabawie.
Na scenie królowało disco polo, później była dyskoteka pod gwiazdami – zabawa trwała niemal do białego rana.
Koszt organizacji festynu to około 270 tysięcy złotych. Złożyło się na to honorarium zespołów, ochrona oraz koszt sceny z telebimem. Wójt obiecał, że festyn odbędzie się również przyszłym roku, choć zapowiedział, że liczba występujących zespołów nie ulegnie zwiększeniu. I nie chodzi tu o zwiększone koszty, lecz o ramy czasowe. Po prostu na występy na scenie większej liczby wykonawców zabraknie czasu. z,p
Fot. z,p, Jan Matuszewski