Spotkanie z autorką książki „Ziemie. Historie odzyskiwania i utraty” dr Karoliną Ćwiek-Rogalską cieszyło się tak dużym zainteresowaniem, że zabrakło miejsc siedzących, stojących, a w końcu także wolnego skrawka podłogi, na której można by było postawić dodatkowe krzesła.
Z powodu remontu Muzeum Ziemi Wałeckiej spotkanie odbyło się w harcówce (dawna „trójka”) w bardzo ograniczonej przestrzeni. Szybko okazało się, że krzeseł będzie za mało, przyniesiono dodatkowe, ale po chwili nie było już ich gdzie postawić. Część osób niestety trzeba było odesłać z kwitkiem. Zabrakło także książek, ale wkrótce będą znowu dostępne w MZW.
Muzealnicy zapewniają, że kiedy tylko prace remontowe w muzeum się zakończą, zorganizują kolejne spotkanie autorskie z K. Ćwiek-Rogalską, na którym zmieszczą się już wszyscy chętni.
– Bardzo dziękuję za obecność – zwróciła się do swoich czytelników autorka. – To książka o Wałczu, wyrosła z moich badań i mojego doświadczenia, także rodzinnego, dlatego takie przyjęcie w naszym mieście szczególnie mnie cieszy.
Rozmowę z naukowczynią moderowała dyrektorka MZW Marlena Jakubczyk-Kurkiewicz.
– Etnolożka, bohemistka, kulturoznawczyni, ale przede wszystkim wałczanka, na co dzień pracownik naukowy Instytutu Slawistyki Polskiej Akademii Nauk i – co nie mniej ważne – przewodnicząca rady naszego muzeum – przedstawiła gościa prowadząca. – Karolina pojawiła się u nas w idealnym momencie, realizując etnograficzny projekt badawczy, kiedy my prowadziliśmy projekt „DNA Wałcza”. Ponieważ tematyka była zbieżna, przez długi czas pracowałyśmy razem, dzieląc nawet biuro. Projekt „DNA Wałcza” i część wystawy, którą tu dzisiaj oglądacie, to także jej dzieło.
Spotkanie trwało ponad 1,5 godziny. Naukowczyni odpowiadała na pytania moderatorki i czytelników, dotyczące książki, historii poszczególnych opisywanych w niej miejscowości, ale też m.in. stosunku do powojennego nazewnictwa, które nie odzwierciedlało stanu faktycznego, a było elementem komunistycznej propagandy i które pozostało przecież z nami do dzisiaj.
M. Jakubczyk-Kurkiewicz pytała do jakiego gatunku można zaliczyć „Ziemie”.
– Waham się – wyznała autorka. – Bo kiedy wydawcy przyszli do mnie z tym pomysłem, od razu zastrzegli, że książka musi być dla ludzi. Powszechne założenie jest bowiem takie, że naukowcy piszą tak, że nikt nas nie rozumie. Ja z tym walczę, bo cały sens robienia nauki polega na tym, by komunikować ją w taki sposób, żeby zrozumiała nas każda osoba. Zależało mi na tym, żeby książkę dobrze się czytało, więc jest to coś, co można nazwać do pewnego stopnia książką popularnonaukową, może reportażem historycznym. Czymś, na czym mi bardzo zależało, jest aparat krytyczny, czyli przypisy i bibliografia. Jeśli ktoś będzie zainteresowany, będzie wiedział, gdzie dalej szukać i co doczytać. Źródła podkreślają, że informacje, które przekazuję, nie biorą się z powietrza, że nie zmyślam – to są wszystko rzeczy, które znalazłam w wielu archiwach, które przekopałam, pracując nad tą książką.
Reszty nie zdradzimy, żeby nie spoilerować. Książka wkrótce będzie znowu dostępna w MZW. Już dzisiaj można ją zamówić na stronie internetowej wydawnictwa RN, jest też dostępna do wypożyczenia w Bibliotece Publicznej Gminy Wałcz w Lubnie.
zbk