Z Januszem Ciasiem, nowym dyrektorem COS OPO w Wałczu, rozmawia Tomasz Chruścicki.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Znasz to przysłowie?
– Znam, i myślę, że czasem tak właśnie jest.
Czy tak właśnie było z wyborem następcy Zdzisława Rydera? Dla jasności: to właśnie Twoja kandydatura pojawiła się w przestrzeni publicznej jako trzecia.
– Nie wiem, w jakiej kolejności pojawiały się kandydatury.
Więc podpowiem: najpierw mówiło się, że szefem wałeckiego ośrodka ma zostać Paweł Łakomy, potem, że Dariusz Szalla. Twoje nazwisko pojawiło się na tej giełdzie dość niespodziewanie i prawie w ostatniej chwili.
– Ale ja mówiłem o tym, że nie wiem, w jakiej kolejności spływały zgłoszenia konkursowe do COS-u w Warszawie. Wziąłem udział w konkursie na takich samych zasadach, jak inni kandydaci.
A co zdecydowało, że w ogóle postanowiłeś spróbować swoich sił? Miałeś dobrą pozycję i stabilną pracę w wodociągach, z której nikt Cię nie wyrzucał. Co więcej, od kilku kadencji byłeś wybieranym przez załogę ZWiK członkiem Rady Nadzorczej tej spółki, co świadczy o tym, że cieszyłeś się zaufaniem nie tylko przełożonych, ale też koleżanek i kolegów z pracy.
– W Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji w Wałczu przeszedłem całą drogę kariery zawodowej, od szeregowego pracownika do stanowiska kierowniczego. Pomijając stanowisko prezesa, do którego nigdy nie aspirowałem, osiągnąłem w ZWiK maksimum tego, co mogłem osiągnąć. Krótko mówiąc, potrzebowałem nowych wyzwań. Oczywiście, mogłem sobie dalej spokojnie tam pracować, być może aż do emerytury, ale czułem, że przyszedł czas, żeby spróbować czegoś innego.
Ale przyznasz, że Ośrodek Przygotowań Olimpijskich to jednak zupełnie inna bajka, niż Zakład Wodociągów i Kanalizacji.
– Inna, ale tu musiałbym przytoczyć to, co powiedziałem chwilę wcześniej o potrzebie zmiany. Tak, znam komentarze z internetu, jeśli do tego zmierzasz, że gdzie ja do sportu, ale nie robią one na mnie żadnego wrażenia. Również dlatego, że ze sportem jestem związany od dziecka i nadal go uprawiam, oczywiście na poziomie rekreacyjnym. Pasjonuje mnie tenis, a od kilku lat również golf. A podsumowując ten wątek: nie sądzę, żeby do kierowania Ośrodkiem Przygotowań Olimpijskich koniecznie trzeba było być wybitnym sportowcem czy trenerem. Myślę, że ważniejsza będzie umiejętność kierowania zespołem ludzi, który przecież na Bukowinie jest i świetnie sobie radzi.
Wspomniałeś o internetowych komentarzach, z jakimi spotkała się Twoja nominacja. A jak Twój udział w konkursie został przyjęty w poprzedniej firmie?
– Rzeczywiście, nie afiszowałem się z tym, że ubiegam się o stanowisko dyrektora COS OPO Wałcz, więc przynajmniej dla niektórych moich kolegów ze ZWiK mogło to być zaskoczeniem. Wszystko działo się dość szybko, więc nie ze wszystkimi zdążyłem porozmawiać o moim odejściu z wodociągów. Przy okazji chciałbym wszystkim moim kolegom z poprzedniej firmy serdecznie podziękować za wieloletnią i myślę, że naprawdę dobrą współpracę oraz zapewnić, że zawsze będę ich dobrze wspominał, bo pracowało mi się z nimi świetnie. Ale skoro o tym rozmawiamy, to chciałbym również podziękować załodze Bukowiny za to, jak zostałem przyjęty w nowej pracy. To było dla mnie bardzo ważne.
Wróćmy jeszcze na chwilę do konkursu. Wzięło w nim udział czterech kandydatów, w tym trzech wałczan, wywodzących się z tej samej opcji politycznej. Nie sądzisz, że mogło to wywołać burzę w wałeckiej Koalicji Obywatelskiej?
– Konkurs był otwarty, więc w nim wystartowałem dokładnie na tej samej zasadzie, co pozostali kandydaci. O ile wiem, to liderzy wałeckiej Koalicji nie podejmowali decyzji o tym, kto ma startować, a kto nie.
Ale wiadomo było na przykład, że starosta Bogdan Wankiewicz bardzo chciałby, żeby dyrektorem został Paweł Łakomy…
– Tak, ale okazało się, że Paweł nie był jedynym wałeckim kandydatem, związanym z Koalicją Obywatelską. A skoro tak, to dlaczego w tym konkursie nie miałbym wziąć udziału również ja? Moim zdaniem, najważniejsze było to, żeby dyrektorem został ktoś z Wałcza, i tak właśnie się stało.
A wałecka Koalicja Obywatelska ma się po tym tak samo dobrze, jak wcześniej?
– Odbyło się spotkanie, na którym wyjaśnione zostały wszystkie niedomówienia, jakie pojawiły się w tej sprawie, i ten etap mamy już za sobą. Od początku wiedziałem zresztą, że jeśli to ja zostanę dyrektorem COS OPO w Wałczu, to chciałbym, żeby moim zastępcą został Paweł Łakomy. Po ogłoszeniu wyników złożyłem mu taką propozycję, a on ją przyjął, co mnie bardzo ucieszyło. Paweł jest byłym świetnym sportowcem, ma doświadczenie w zarządzaniu Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji i myślę, że będzie nam się dobrze współpracować.
A czym przekonałeś do siebie władze Centralnego Ośrodka Sportu, które uznały, że jesteś najlepszym kandydatem na stanowisko dyrektora ośrodka na Bukowinie?
– W czasie rozmowy przedstawiłem swoją koncepcję funkcjonowania ośrodka. Mówiąc w dużym uproszczeniu, obejmuje ona kilka najważniejszych aspektów. W zakresie współpracy ze związkami sportowymi, organizacjami sportowymi, klubami i lokalną społecznością założeniem jest to, że ośrodek w Wałczu powinien w głównej mierze nadal specjalizować się w przygotowywaniu sportowców w dyscyplinach wodnych (kajakarstwo, wioślarstwo, itd.) i w tym zakresie powinien się dalej rozwijać. Ze względu jednak na posiadaną bazę sportową, w tym boisko do hokeja i lekkoatletyki oraz wybudowaną niedawno wielofunkcyjną halę sportową, powinien zacieśniać współpracę również z innymi związkami i klubami sportowymi. Misją ośrodka w Wałczu powinna być także współpraca z lokalną społecznością, samorządami i instytucjami. Infrastruktura ośrodka powinna służyć lokalnej społeczności i być możliwie jak najczęściej udostępniana mieszkańcom Wałcza i powiatu wałeckiego. Ze względu na posiadane tereny, ośrodek mógłby wspólnie z miastem Wałcz rozwiązać problem budowy stadionu piłkarskiego.
A jeśli chodzi o finanse?
– Tu trzeba rozgraniczyć działalność bieżącą oraz działalność inwestycyjną. Ośrodek, poprzez rozwój działalności komercyjnej, jak np. organizacja eventów, wynajmowanie pomieszczeń i hal, organizacja imprez oraz zwiększenie współpracy ze związkami i klubami sportowymi, powinien w coraz większym stopniu uniezależniać się od środków otrzymywanych z centrali. Natomiast co do inwestycji, to zadaniem Centralnego Ośrodka Sportu jest utrzymanie i rozwój bazy na poziomie pozwalającym na przygotowanie i proces treningu. Mam tu na myśli bazę stricte sportową, czyli boiska, hale, stadiony, siłownie, korty, tor kajakowo-wioślarski, sprzęt sportowy, ale także bazę noclegową i żywieniową oraz bazę odnowy biologicznej i medycyny sportowej. Oczywiście głównym źródłem finansowania inwestycji będą nadal środki centralne, ale trzeba tak przekonywać związki sportowe i przedstawicieli Ministerstwa Sportu i Turystyki do koncepcji rozwoju ośrodka, aby środki były lokowane także w Wałczu. Na dziś funkcjonowanie ośrodka ogranicza niedostateczna dostępność miejsc noclegowych. Tu muszę oddać poprzednim władzom, że dostrzegły ten problem. Gotowa jest już koncepcja wybudowania na Bukowinie nowego obiektu hotelowego o pojemności około 120 miejsc wraz z niezbędną infrastrukturą. Pieniądze na ten cel są w budżecie zagwarantowane i myślę, że na początku przyszłego roku będziemy mogli ogłosić przetarg. Myślę, że również szybko uda nam się powiększyć naszą bazę tenisową o halę z dwoma nowymi kortami z twardą nawierzchnią. Również na tę inwestycję znajdą się środki. Myślimy także o lepszym wykorzystaniu terenów tzw. Bukowiny B, gdzie oprócz wybudowania bardzo potrzebnego budynku socjalnego można za stosunkowo niewielkie pieniądze tak zagospodarować przestrzeń, by można tam było prowadzić treningi golfowe. Budowa pełnego pola jest tam niestety praktycznie niemożliwa z uwagi na to, że dużą część należących do nas gruntów porasta las.
A co z załogą? Szykują się jakieś zwolnienia?
– Nie ma takiej obawy, tu pracują fachowcy i nie ma przerostu zatrudnienia. Zmian można się spodziewać tylko w organizacji pracy. Uważam, że potrzebne jest delegowanie uprawnień na niższy szczebel. Poszczególnymi sprawami, łącznie z wydawaniem decyzji, powinni zajmować się merytoryczni pracownicy. Dyrektor ośrodka powinien przede wszystkim przedstawiać koncepcję swojej działalności i kontrolować ich realizację.
Czy do zmian dojdzie także w sposobie prowadzenia marketingu? Wydaje się, że na tej płaszczyźnie jest sporo do zrobienia.
– W obecnej dobie ważne jest utrzymywanie na wysokim poziomie mediów społecznościowych. Informacje i zamierzenia ośrodka powinny być na bieżąco przedstawiane na platformach społecznościowych (Facebook, Instagram, X, Tik-Tok). Uważam, że media społecznościowe powinny być głównym źródłem przekazywania informacji o ośrodku. Natomiast jeśli chodzi o tzw. marketing bezpośredni, to ośrodek mógłby być współorganizatorem np. turniejów dla byłych sportowców czy celebrytów oraz spróbować zorganizować przygotowania do sezonu dla znaczącego klubu sportowego z piłki nożnej, koszykówki czy siatkówki. Na przykład dla Kinga Szczecin, który jest mistrzem Polskiej Ligi Koszykówki). Sądzę, że prezentacja w mediach zawodów z udziałem znanych osobistości i sportowców może przyczynić się do popularyzacji, a w konsekwencji do rozwoju ośrodka.
Dziękuję za rozmowę i życzę realizacji tych ambitnych zamierzeń.
budowa stadionu piłkarskiego?
Przecież .mamy stadion w centrum, po co go przenosić poza Wałcz