Jesienią tego roku miały się odbyć kolejne wybory samorządowe. Kadencja rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich oraz wójtów, burmistrzów i prezydentów miast została przedłużona i do urn pójdziemy dopiero wiosną przyszłego roku. Po czterech latach rządzenia można pokusić się o podsumowanie działań wałeckiej Rady Miasta. Lista grzechów, jakie popełnili nasi rajcowie, cały czas się wydłuża.
Kiedy w 2018 roku na najważniejszym fotelu w ratuszu zasiadł Maciej Żebrowski, którego popierała większość w Radzie Miasta, wydawało się, że będzie to spokojna, żeby nie powiedzieć nudna kadencja. Ten spokój trwał niewiele ponad rok – do czasu jak część radnych dotychczas popierających burmistrza wykonała woltę i przeszła na drugą stronę. Powstała egzotyczna koalicja Wspólnego Wałcza, czyli Lewicy z PiS-em, do których dołączyła grupa radnych SZW „Niezależni” – „Alternatywa”. Rozpoczęła się trwająca do dziś wyniszczająca wojna pomiędzy kierownictwem ratusza, a większością w RM, w której największymi ofiarami stali się niestety mieszkańcy Wałcza.
Gigantyczną hipokryzją ze strony radnych rządzącej większości jest brak zaufania do działań Macieja Żebrowskiego – co wyrazili w czterokrotnym nieudzieleniu wotum zaufania burmistrzowi przy jednoczesnym nieuruchomieniu procedury referendalnej. Logiczne by było, aby rządząca większość zdecydowała się podjąć stosowną uchwałę i odwołać nieudolnego – ich zdaniem – burmistrza. Niech Czytelnicy odpowiedzą sobie na pytanie: czy każdy z Was chciałby pracować ponad cztery lata z człowiekiem, do którego nie ma zaufania?!
Powód jest tylko jeden i chodzi wyłącznie o stołki. Ewentualna wygrana M. Żebrowskiego w przeprowadzonym z inicjatywy Rady Miasta referendum spowodowałaby odwołanie całej Rady, a niektórzy nie dopuszczają myśli o stracie dochodów w postaci diet. Więc trwa nieustająca przepychanka, wszelkie inicjatywy kierownictwa ratusza są najczęściej torpedowane. Kto traci w tym „układzie” najbardziej? Oczywiście mieszkańcy Wałcza.
Bulwersująca jest sprawa braku zgody radnych na sprzedaż działek w tzw. „widełkach” między ulicami Kołobrzeską a Nowomiejską. Jedna z największych polskich firm Terg S.A wyraziła chęć zakupu około 150 działek na potrzeby swoich pracowników. Bogusława Towalewska, Anna Ogonowska, Maciej Goszczyński, Krzysztof Piotrowski, Tadeusz Gnojewski, Zdzisław Ryder, Marka Giłka, Halina Kuch, Katarzyna Wilczyńska, Alfred Mikłaszewicz i Maria Minkowska nie zgodzili się na to. Argumentowali, że cena była zbyt niska, mimo że została przeprowadzona wycena, która potwierdziła szacunki ratusza. Miasto straciło nie tylko około 15 milionów złotych z samej transakcji. Do miejskiej kasy nie trafią też z tego tytułu podatki. W Wałczu nie zamieszkają rodziny zatrudnione w firmie Terg. Ich dzieci nie pójdą tu do przedszkoli, szkół, rodziny nie będą korzystać z usług lokalnych firm budowlanych, restauratorów, fryzjerów etc. Zamieszkają w gościnnej Wielkopolsce.
Kolejną stratą jaką „zafundowała” mieszkańcom Wałcza Rada Miasta jest sprzedaż Domu Wędkarza. Właściciel obiektu chciał go przekazać miastu za darmo, lecz RM nie przyjęła podarunku. Opozycyjna większość argumentowała, że miasta nie stać na remont. Obiekt został sprzedany za niemal milion złotych, a mógł służyć mieszkańcom.
Radni rządzącej większości popełnili również jeden z grzechów głównych, a mianowicie grzech pychy. Wysokie mniemanie o sobie, wyniosłość i zarozumiałość kazały im pozbawić mieszkańców Wałcza budżetu obywatelskiego. W tej sprawie rajcowie – w swoim mniemaniu – wiedzą lepiej czego chcą wałczanie.
Większość radnych nie miała za to obiekcji – mimo że część mieszkańców źle ocenia ich pracę – kiedy przyznawali sobie podwyżkę diety. Znamienne jest, że radni podwyżkę diet dla siebie przegłosowali podczas tej samej sesji, w czasie której uchwalili podwyżkę podatków dla mieszkańców. Ile pieniędzy obecnie otrzymują radni za zasiadanie w RM? Można się tego dowiedzieć z ich oświadczeń majątkowych. Kwota waha się od 21 do ponad 25 tysięcy złotych rocznie i jest nieopodatkowana.
Radni nie mieli zahamowań, gdy ustalali, że sesje RM będą transmitowane w telewizji. Oczywiście odpłatnie. I tak pieniądze podatników są wydawane na telewizyjne transmisje, kiedy taka sama transmisja odbywa się zupełnie za darmo w internecie. Tu jednak chodzi tylko i wyłącznie o lans. Transmisje pozwalają niektórym radnym pokazać się, że walczą o sprawy mieszkańców. Większość z tych spraw powinna być załatwiana oczywiście podczas obrad komisji – tak, jak to się odbywa zwyczajowo w innych radach miast i gmin – lecz te niestety nie są transmitowane. Więc lansu by nie było.
Dochodzi do takich absurdów jak ten, że większość w RM wprowadza do projektu uchwały budżetowej ponad 70 (sic!) poprawek i na trwającej – i transmitowanej – ponad 7 godzin sesji dyskusja skupia się na jednej konkretnej ławeczce, źle przystrzyżonym trawniku i tego typu niewielkich problemach, które powinny zostać załatwione na komisjach. Większość w Radzie Miasta ma na sumieniu jeszcze więcej grzechów, żeby tylko wspomnieć o opóźnieniu przyjęcia uchwały śmieciowej, przez co koszt wywozu odpadów w Wałczu jest na wysokim poziomie. Obcięto ponadto środki na działalność Wałeckiego Centrum Kultury czy MOSiR-u. Rada trzykrotnie nie przyjęła sprawozdania burmistrza z wykonania budżetu, co skutkowało w jednym przypadku upomnieniem przez wojewodę. Zadziwia również znikoma aktywność radnych w podejmowaniu inicjatyw uchwałodawczych. Lecz aby przedstawić projekt uchwały, należy poświęcić na jej przygotowanie sporo czasu i pracy, a tej większość radnych wyraźnie się boi.
Oczywiście zapytaliśmy o zdanie Bogusławę Towalewską, szefową klubu Wspólny Wałcz, której ugrupowanie tworzy z PiS-em i przystawkami w postaci Niezależni – Alternatywa egzotyczną koalicję. Na zadane mailowo 12 maja pytania nie otrzymaliśmy odpowiedzi do dziś. Na pytania od trzech tygodni nie odpowiedział także przewodniczący Rady Miasta Maciej Goszczyński, który formalnie nie jest członkiem PiS-u, lecz należy do klubu radnych tej partii i głosuje razem z rządzącą koalicją.
Piotr Szypura
Takie widoki podczas sesji Rady Miasta to już przeszłość.
tym głupkom z rady tylko zależy na kasie na alimenty kredyty itd a miasto i mieszkańcy to mają w dup..e