niedziela, 19 stycznia
Strona głównaAktualnościJest dużo do zrobienia

Jest dużo do zrobienia

Z Krzysztofem Mikołajczykiem, nowo wybranym burmistrzem miasta i gminy Tuczno, o minionej kadencji, kampanii wyborczej i planach na kolejne 5 lat rozmawia Tomasz Chruścicki.

Gratuluję zwycięstwa w pierwszej turze wyborów burmistrzowskich. Spodziewał się Pan, że rozstrzygnięcie zapadnie już 7 kwietnia?

– Czy się spodziewałem? Miałem taką nadzieję, że wyborcy docenią 2,5 roku mojej dotychczasowej  pracy na rzecz miasta i gminy Tuczno. Na pewno bardzo się cieszę, że tak właśnie się stało.

Wyraźnie pokonał Pan kandydata Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Harę, byłego burmistrza Tuczna, odwołanego wcześniej w referendum. Poczuł Pan niepokój, kiedy okazało się, że K. Hara postanowił ponownie ubiegać się o stanowisko burmistrza?

– Nie, nie poczułem niepokoju. Zdziwiłem się po prostu, że po odwołaniu z funkcji burmistrza Tuczna, ponownie startuje na to zaszczytne stanowisko. Ale, prawdę mówiąc, bardziej byłem zaskoczony tym, że wystartował jako kandydat Koalicji Obywatelskiej, skoro wcześniej był członkiem innych partii politycznych. Ja nigdy nie byłem członkiem żadnego ugrupowania politycznego.

Wystawienie Krzysztofa Hary odebrał Pan jako wypowiedzenie wojny przez Koalicję?

 – Przede wszystkim nie odbierałem tego jako wypowiedzenia wojny. Wybory są co 5 lat i to wyborcy decydują, kto ma zarządzać gminą przez następną kadencję.

Jaką relację miał Pan ze starostą jako burmistrz Tuczna?

– Myślę, że poprawną. Dla mnie jest najważniejsze dobro naszej gminy, więc współpraca pomiędzy gminą a powiatem musi istnieć ponad podziałami.

A jak wyglądały Pana kontakty z Pawłem Suskim, który jest posłem KO i dyrektorem ZOL Leśna Ustroń w Tucznie?

– Myślę, że te kontakty były i są dobre. Paweł Suski jest posłem i dyrektorem ważnej jednostki w naszej gminie, zależy mi na dobrej współpracy. Dla mnie nie jest ważne kto jest z jakiej partii, najważniejsze, by współpraca przyniosła wiele korzyści dla  naszej małej ojczyzny, jaką jest gmina Tuczno.

Ostatecznie jednak start K. Hary w barwach KO i wyraźne zwycięstwo nad nim może umocnić Pana pozycję jako burmistrza Tuczna.

– Można tak to potraktować, ale czas pokaże, czy tak rzeczywiście będzie.

A jak to właściwie wygląda z punktu widzenia przepisów ordynacji wyborczej: czy ma Pan przed sobą już tylko jedną, czy jeszcze ewentualnie dwie kadencje?

– Przepisy nie mówią o tym wprost, więc w tej chwili nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Będę musiał zasięgnąć opinii prawników na ten temat. Moim zdaniem, ja zaczynam teraz swoją pierwszą pełną kadencję jako burmistrz Tuczna, ale ten dylemat będą musieli rozstrzygnąć prawnicy.

A jak Pan ocenia kampanię wyborczą w Tucznie?

– Swoją kampanię oceniam dobrze, myślę, że była merytoryczna. Starałem się dotrzeć do wyborców różnymi kanałami. Byłem aktywny w mediach społecznościowych, ale prowadziłem też kampanię poprzez bezpośrednie spotkania z mieszkańcami. Skupiałem się na tym, co jako burmistrz zrobiłem do tej pory i co jeszcze chcę zrobić. Docierały do mnie sygnały, że inni kontrkandydaci w czasie swoich kontaktów z wyborcami więcej mówili o mnie, niż o sobie, ale to był ich problem, a nie mój. Cieszę się, że nie doszło do drugiej tury, bo obawiałem się, że wtedy już niektórym mogą puścić hamulce. W tym miejscu należą się podziękowania dla mojego sztabu wyborczego, który wykonał świetną robotę.

Co Pan zalicza do swoich największych osiągnięć w czasie kończącej się, tej niepełnej kadencji?

– Myślę, że do największych sukcesów trzeba zaliczyć to, że wyciszyły się emocje, których przed wyborami uzupełniającymi w mieście i gminie nie brakowało. Przyczyniły się do tego liczne spotkania i rozmowy, które jako burmistrz prowadziłem z różnymi środowiskami, niezależnie od tego, czy mnie popierały, czy nie. Okazało się, że ludzie tego właśnie potrzebowali, czekali na to. Natomiast jeśli chodzi o takie bardziej wymierne osiągnięcia, to na pewno zaliczyłbym do nich prawie 26 milionów złotych pozyskanych środków zewnętrznych na inwestycje. Te pieniądze pochodziły przede wszystkim z Polskiego Ładu, ale było też prawie 6 milionów złotych środków unijnych. Pozyskane środki to ponad połowa rocznego budżetu miasta i gminy Tuczno.

O jakich inwestycjach Pan mówi?

– Do tych najważniejszych zaliczyłbym na pewno budowę wodociągów: w mieście w rejonie ulicy Dworcowej, a stamtąd do Zdbowa i Mączna, oraz przystąpienie do budowy wodociągu w Krępie Krajeńskiej. Poza tym rozpoczęcie rozbudowy świetlicy i remizy OSP w Marcinkowicach, właśnie ruszamy z przetargiem na budowę remizy OSP w Tucznie, pozyskaliśmy ponad milion złotych na remont kościoła w Jeziorkach, gdzie wykonawca w zasadzie już rusza z pracami. Rozpoczęliśmy budowę kaplicy na cmentarzu w Tucznie, modernizujemy też oświetlenie w całej gminie. Cieszę się z przystąpienia do budowy dróg na osiedlu domków w rejonie stadionu w Tucznie.

A jeśli chodzi o osiągnięcia w innych sferach?

– Na pewno cieszę się z reaktywowania zespołu piłkarzy Jedności Tuczno. Jest duże zainteresowanie, sporo chętnych do grania. Chłopaki trenują, grają w lidze, a gmina wspiera klub na miarę swoich możliwości.

Z tego co wiem, na pierwszy mecz ligowy Jedności przyszło pół miasta…

– Tak rzeczywiście było i to jest najlepszy dowód na to, jak bardzo potrzebna była ta inicjatywa.

A co z kulturą w Tucznie?

– Chciałbym, aby Dom Kultury bardziej otworzył się z działalnością na całą gminę. Zaczynamy to realizować. Powstają nowe wydarzenia kulturalne, na które oczekiwali mieszkańcy gminy Tuczno. Już 3 maja będziemy mieli majówkę na plaży z zabawą taneczną, w GOK koncert zagra Tatiana Okupnik, 8 czerwca reaktywujemy piknik militarny w Strzalinach, chcemy też wznowić organizowanie Dni Tuczna. Już teraz serdecznie zapraszam na te i inne nasze imprezy kulturalne. Przy okazji chciałbym jednak wspomnieć, że myślimy o wybudowaniu w Tucznie ośrodka kultury z prawdziwego zdarzenia. Obecnie GOK mieści się w budynku, który nadaje się być może na świetlicę, ale na nic więcej. Większe imprezy musimy realizować w oparciu o salę widowiskowo-sportową w szkole, a na dłuższą metę nie jest to optymalne rozwiązanie.

Część imprez odbywało się wcześniej w zamkowych wnętrzach…

– … ale teraz jest to niemożliwe. Zamek to trudny temat, przykro patrzeć na to, jak niszczeje. Jest koncepcja, żebyśmy jako samorząd stali się współwłaścicielami tego obiektu, co pozwoliłoby nam na przykład ubiegać się o środki zewnętrzne na jego utrzymanie. Uważam, że jako miasto dalibyśmy radę, ale rozmowy z SARP-em, który jest właścicielem zamku, są trudne. Z jednej strony jest to zrozumiałe, bo po wcześniejszych przykrych doświadczeniach stowarzyszenie bardzo ostrożnie podchodzi do tematu poszukiwania nowego gospodarza tego obiektu, ale z drugiej strony czas najwyższy powstrzymać jego postępującą degradację. Przy okazji warto zauważyć, że dwie największe atrakcje turystyczne położone na terenie miasta i gminy, czyli zamek i bunkry w Strzalinach, są zamknięte dla zwiedzających. Robimy co w naszej mocy, żeby je udostępnić, ale nie wszystko zależy od nas. Z bunkrami powinno się to w miarę szybko zmienić, ale z zamkiem może być trudniej. Powiem tak: SARP mieści się w Warszawie, a zamek jest w Tucznie i na pewno nie jest priorytetowym problemem stowarzyszenia…

Jak będzie wyglądać współpraca burmistrza z nowo wybraną Radą Miejską?

– Myślę, że dobrze. Wprowadziliśmy 10 radnych z naszego komitetu, więc mamy bezpieczną większość, ale chcemy też współpracować z radnymi z innych komitetów i liczymy, że będą popierać dobre projekty bez względu na to, kto je zgłosi. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że Rada nie jest od poklepywania burmistrza po plecach i mam świadomość, że mogę też spotkać się z krytyką moich poczynań ze strony radnych, także z mojego komitetu. Jeśli jednak będzie to krytyka konstruktywna, to nie widzę w tym żadnego problemu.

Do Rady nie dostał się między innymi Pański największy oponent w poprzedniej kadencji Marek Gajzler. Cieszy się Pan z tego?

– Nie o to chodzi, czy się cieszę, czy nie, tylko o to, że wyborcy jasno powiedzieli, co myślą o takim sposobie sprawowania mandatu, jak robił to M. Gajzler. Zresztą on sam zapowiedział już, że nadal będzie aktywny. Czas pokaże, jak będzie to wyglądało.

Co Pan zalicza do najważniejszych zadań na tę kadencję?

– Chcemy energicznie przystąpić do sporządzenia ogólnego planu zagospodarowania gminy, co w jakimś sensie ukierunkuje wiele naszych kolejnych zadań. Należy się także mocniej skupić na poprawie stanu dróg gminnych. Mamy też nadzieję, że Starostwo wreszcie przystąpi  do remontu będącego w fatalnym stanie technicznym odcinka drogi przez Miłogoszcz. Liczę, że dla władz powiatu będzie to zadanie priorytetowe.

Czy dojdzie do zmian personalnych w Urzędzie Miasta Tuczno? Widzi Pan taką potrzebę?

– Tak, widzę taką potrzebę i do takich zmian z pewnością dojdzie. Wynika to między innymi z kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej, po której spodziewamy się wniosku  o obsadzenie stanowiska sekretarza miasta i gminy.

Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów w pracy na rzecz mieszkańców.

Zobacz również

Studnica chce do Kalisza

Jak pozyskiwać środki unijne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Reklama -spot_img

Popularne

Pomaganie ptakom to kwestia nieoczywista

Studnica chce do Kalisza

Czas na mikrogranty!