Podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miasta w Wałczu (15 marca) radni nie wyrazili zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, dyrektorem Centralnego Ośrodka Sportu w Wałczu Zdzisławem Ryderem. Pracodawca konieczność odwołania dyrektora wałeckiego ośrodka motywuje niewłaściwym i nieefektywnym zarządzaniem ośrodkiem w sferze finansowej.
Z wnioskiem o zwołanie sesji i wyrażenie zgody na rozwiązanie stosunku pracy ze Z. Ryderem wystąpił dyrektor COS w Warszawie Janusz Samel. Wśród przyczyn wymienił nieefektywne planowanie budżetu COS, co skutkowało powstaniem straty finansowej w wysokości ponad 2 mln zł, która groziła możliwością utraty płynności finansowej ośrodka. Drugim powodem jest niespłacenie ponad 2 mln zł pożyczki z COS OPO w Szczyrku, której termin zwrotu upłynął z końcem 2022 roku.
– Na pisemną prośbę pracodawcy o wyjaśnienia, dyrektor COS OPO w Wałczu zadeklarował 26 stycznia spłatę powyższego zadłużenia do listopada 2024 roku w miesięcznych ratach – czytamy w piśmie. – Pierwsza rata zgodnie z pismem została zapłacona, natomiast 29 stycznia dyrektor COS OPO w Wałczu przesłał do COS OPO w Szczyrku pismo z prośbą o przesunięcie terminu spłaty drugiej raty na okres późniejszy, co podkreśla brak zabezpieczenia odpowiednich środków finansowych (…) Powyższe zdarzenia świadczą o niewłaściwym i nieefektywnym zarządzaniu ośrodkiem, w szczególności jeśli chodzi o gospodarkę finansową i skutkują utratą zaufania pracodawcy oraz wymagają podjęcia natychmiastowych działań, zmierzających do zmiany dotychczasowej strategii zarządzania COS OPO W Wałczu.
Sesja nadzwyczajna została zwołana przez przewodniczącego Macieja Goszczyńskiego (PiS) na wniosek radnych Koalicji Obywatelskiej: Dariusza Szalli, Pawła Łakomego (ich nazwiska pojawiają się w kontekście możliwych następców Z. Rydera), Anny Korzeniewskiej, Magdaleny Świątkowskiej i Bartosza Ćmiela oraz radnego ORS Przyszłość Andrzeja Ksepki. W kuluarach mówi się o tym, że wybrano tryb sesji nadzwyczajnej po to, by uniknąć transmitowania obrad przez lokalną telewizję i by nie nagłaśniać tego wrażliwego tematu.
Radnego zwolnić można tylko wtedy, kiedy powody rozwiązania stosunku pracy nie są związane z pełnieniem mandatu radnego. W swoim wystąpieniu Z. Ryder wykazywał, że powody są czysto polityczne i mają związek z jego działalnością w Radzie. Mówił, że ocena jego pracy jest niesprawiedliwa, a przedstawione we wniosku dyrektora COS w Warszawie przyczyny pozorne. Wyznał, że otrzymał propozycję rozwiązania umowy za porozumieniem stron, ale odmówił, bo nie przedstawiono mu uzasadnienia. Przypomniał, że został już odwołany w 2007 po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach (wrócił na stanowisku w roku 2016 po tym, jak Prawo i Sprawiedliwość wróciło do władzy i odwołało Piotra Marszałka).
W swoim wystąpieniu Z. Ryder informował, że w czasie, kiedy kierował ośrodkiem z Ministerstwa Sportu i Turystyki pozyskał ponad 101 mln zł, wymienił też zrealizowane w tym okresie inwestycje (m.in. budowa nowej hali wielofunkcyjnej, areny sportowej na tzw. Bukowinie B, rozbudowa i wyposażenie stołówki i kuchni, monitoringu), mówił także o znaczącym wzroście liczby gości ośrodka i przychodów. Odnosząc się do wniosku dyrektora COS w Warszawie, informował, że straty finansowe w COS OPO są naturalne, występują każdego roku w prawie wszystkich ośrodkach i są wynikiem obiektywnych okoliczności, na które sposób zarządzania nie ma wpływu i które wynikają ze struktury finansowej i majątkowej. Tłumaczył także dlaczego spłacenie pożyczki z COS OPO w Szczyrku nie było możliwe i – jak mówił Z. Ryder – także było podyktowane czynnikami obiektywnymi, niezależnymi od niego samego.
– Epidemia COVID19, wojna na Ukrainie, dodatkowo zwrot środków do innego ośrodka nie może choćby potencjalnie wpłynąć na utratę zdolności finansowej. To właśnie z tego powodu dokonuje się przesunięć terminów kwot innym ośrodkom – mówił. – W styczniu wykazywaliśmy przyczyny niemożności zwrotu środków. Zaległą kwotę zwrócono do COS OPO w Szczyrku 8 marca.
Radny stwierdził, że chęć rozwiązania z nim umowy jest podyktowana jego działalnością w Radzie Miasta, dlatego wniósł o niewyrażenie zgody na rozwiązanie z nim stosunku pracy. Na potwierdzenie swoich słów o dobrym zarządzaniu ośrodkiem złożył stosowne dokumenty na ręce przewodniczącego.
Marek Giłka (klub PiS) przyznał, że spodziewał się, że po zmianach na szczeblach władzy centralnej może dojść do zmiany we władzach COS OPO w Wałczu.
– Znając pasję i zaangażowanie Zdzisława Rydera oraz merytoryczność w prowadzeniu COS-u, łudziłem się, że do tej zmiany nie dojdzie. Walec koalicji z 13 grudnia jednak dotarł do Wałcza – grzmiał. – Ta decyzja wpisuje się w proces degradacji prawnej państwa po jesiennych wyborach. Kraj jest przejmowany siłowo i wbrew prawu.
– Jako radny miasta nie czuję się na siłach, żeby oceniać pracę dyrektora COS OSPO w Wałczu. Jeśli padają takie zarzuty, pan dyrektor może odwołać się do Sądu Pracy – stwierdził radny Andrzej Ksepko (ORS Przyszłość).
– Przede mną, jako radnym, podwójny dylemat. Z jednej strony mamy przepisy prawa, które mówią o tym, że jeśli rozwiązanie umowę z radnym nie wynika z pełnienia przez niego tej zaszczytnej funkcji, Rada powinna wyrazić zgodę – mówił radny niezrzeszony Piotr Wojtanek. – Z drugiej strony w prawie jednak istnieje coś, co się nazywa duch prawa. Nie mam kompetencji, żeby oceniać pracę dyrektora. Nie mam też możliwości sprawdzić, czy dane przedstawione przez dyrektora Rydera są prawdziwe. Nie chcę się stawiać w roli sędziego. Są do tego odpowiednie instytucje. Ubolewam, że polityczne przepychanki i dyskusje mają miejsce w tej sali, w której rozmawiamy o sprawach naszego miasta i informuję, że wstrzymam się od głosu.
– Sytuacja, z którą mamy dziś do czynienia to obraz funkcjonowania Rady przez ostatnią kadencję. Dominacja polityki nad dobrem miasta, negowanie prorozwojowych inicjatyw bez merytorycznych argumentów, wzajemne szkalowanie, bardzo często brak kultury, o życzliwości nie wspomnę – mówiła Kamila Trojanowska (ORS Przyszłość). – Nie mam kompetencji do oceny pracy Z. Rydera i uważam, że nikt z nas nie powinien oceniać naszej pracy, którą wykonujemy poza Radą, bo nie ma ona przełożenia na to, czym się w Radzie zajmujemy.
Radna Anna Korzeniewska (KO) natomiast wróciła do wydarzeń z 2020 roku, kiedy po zawiązaniu koalicji złożonej z radnych PiS, Alternatywy, „Niezależnych” i Wspólnego Wałcza nowa większość odwołała ze stanowisk przewodniczących komisji radnych Koalicji Obywatelskiej i ORS Przyszłość.
– Kto z Państwa spojrzy mi dzisiaj w oczy i powie, co mieliście mi wtedy do zarzucenia – pytała.
Radna Wspólnego Wałcza Bogusława Towalewska natomiast wyraziła ubolewanie, że inicjatywa uchwałodawcza pojawiła się w czasie kampanii wyborczej. Zwróciła też uwagę, że przewodniczący Rady Miasta Maciej Goszczyński tak „dziarsko i szybko” zwołał sesję.
– Komuś bardzo zależy, żeby mandat Zdzisława Rydera wykorzystać do celów politycznych, na przykład spolaryzowania sceny politycznej – mówiła. – Chcecie panowie, aby Wspólny Wałcz przykleić do PiS-u i uznać, że Towalewska, Kuch, Wilczyńska i Mikłaszewicz to PiS-owcy. Nie, nie wyznajemy ideologii PiS-owskiej, ale byliśmy razem, by wspólnie dbać o interes naszych mieszkańców. Chcecie spolaryzować społeczeństwo i doprowadzić, żeby głosowanie na burmistrza miało charakter plebiscytu.
Radna B. Towalewska zwróciła się radnego Marka Giłki, przypominając czasy, kiedy to Prawo i Sprawiedliwość po objęciu władzy bez uzasadnienia zwalniało dyrektorów COS OPO w Wałczu.
– Naszą kompetencją nie jest ocenianie pracy Z. Rydera, wniosek jasno określa, że mamy się wypowiedzieć, czy rozwiązanie stosunku pracy ma związek z pełnieniem funkcji radnego – przypomniał Paweł Łakomy (KO). – A wyjaśnienia dyrektora COS w Wałczu powinny być skierowane do dyrektora COS w Warszawie, nie do nas.
Ostatecznie radni nie wyrazili zgody na rozwiązanie umowy z radnym Z. Ryderem.
Jak czytamy na stronie www.prawo.pl (Czy można zwolnić radnego bez zgody rady), Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie w orzeczeniu z 18.01.2022 r., III SA/Kr 977/21 przyjął, że przepisy dotyczące ochrony stosunku pracy radnych nie mogą być rozumiane w ten sposób, że przyznają one radnemu ochronę stosunku pracy w sytuacji działań niezgodnych z prawem, czy też rażących naruszeń obowiązków pracowniczych. Z treści orzeczenia wynika, że rada nie może odmówić wyrażenia zgody na rozwiązanie umowy o pracę z radnym, jeżeli przyczyny tego rozwiązania nie są związane z wykonywaniem mandatu.
***
Wymianę dyrektorów w COS OPO w Wałczu rozpoczęło Prawo i Sprawiedliwość po dojściu do władzy. Dokładnie 13 stycznia 2006 r. Krystyna Błońska związana od 1967 r. z wałeckim COS-em, kierująca nim przez 13 lat, dostała kilkanaście minut na spakowanie swoich rzeczy i opuszczenie stanowiska pracy. W ten sam sposób potraktowano jej zastępcę Jacka Kasińskiego.
– Sposób, w jaki nastąpiło zwolnienie mnie ze stanowiska przypomina metody gestapo. Absolutnie nie pozwolono mi pożegnać się z pracownikami. Teraz szuka się na mnie haków – komentowała wtedy na gorąco K. Błońska.
– Przyjechało ich pięciu, w tym Tadeusz Mamiński, zastępca dyrektora naczelnego ds. ekonomicznych COS OPO w Warszawie – opowiadali pracownicy COS-u. – Jeden z nich poszedł odwołać Jacka Kasińskiego, a drugi do naszej dyrektorki. Później zaczęli zwiedzać cały ośrodek. Po około dwudziestu minutach Kasiński wychodząc z budynku podszedł do nas, uścisnął dłonie i powiedział: „do widzenia, już tutaj nie pracuję”. Chwilę później ośrodek opuściła ze łzami w oczach pani Krysia. Chyba nie miała siły do nas podejść, bo wszyscy byśmy się rozpłakali jak dzieci.
K. Błońskiej i J. Kasińskiemu zarzucono działanie na szkodę ośrodka i złożono zawiadomienie do prokuratury. Sprawa miała dotyczyć domniemanych nadużyć na kwotę 2 milionów 362 tysięcy 513 złotych i 63 groszy. Prokuratura Rejonowa w Wałczu wyłączyła się ze sprawy ze względu na znajomość z osobami, przeciwko którym postawiono zarzuty. Sprawa trafiła do Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, która przekazała ją do Szczecinka. Po półtora roku tamtejszy prokurator rejowy umorzył śledztwo, które nie wykazało by działania ówczesnej dyrektor Krystyny Błońskiej i jej zastępcy Jacka Kasińskiego przyczyniły się do powstania szkody.
K. Błońska i J. Kasiński już nigdy nie wrócili do pracy w COS OPO. Nigdy też nie usłyszeli za tę całą „akcję” przeprosin.
W kolejnych latach dyrektorzy COS-u zmieniali się w zależności od tego, jaka opcja wygrywała wybory parlamentarne. Jeżeli wygrał je PiS – dyrektorem COS-u zostawał ktoś z PiS. Jeżeli PO – dyrektorem COS-u zostawał ktoś powiązany z PO. I tak jest do dziś.
zbk, mk
Fot. Z. Rydera pochodzi z archiwum
Szanowna Redakcjo.
Może warto też napisać że dwóch radnych z zaplecza burmistrza (PO) już czeka na objęcie posadki po Ryderze. Ciekawe też jest że Ci radni którzy podpisali się pod wnioskiem o zwolanie nadzwyczajnej sesji nie byli konsekwentni i nie głosowali za odwołaniem rsdnego.
Napisali. Czytanie ze zrozumieniem klasa III.
pisokomuna może ale pisokomuny ruszać nie można święte krowy