poniedziałek, 24 marca
Strona głównaAktualnościNie tak miało być…

Nie tak miało być…

O podsumowaniu pierwszego roku rządów Koalicji Obywatelskiej, 100 konkretach, przyspieszeniu, którego nie było oraz o kondycji państwa po odebraniu władzy PiS-owi z posłem PO Pawłem Suskim rozmawia Zuzanna Błaszczyk-Koniecko.

Panie pośle, wróćmy do czasu przed 15 października ubiegłego roku. Idąc do wyborów w szerokiej koalicji spodziewaliście się wygranej?

– Tak, spodziewaliśmy się, przecież śledziliśmy wielomiesięczne sondaże, które pokazywały, że jeżeli uda nam się porozumieć, będziemy stanowić większość w Sejmie. Nasi liderzy jeszcze przed wyborami rozmawiali o ewentualnym ułożeniu wzajemnej współpracy.

Byliście przygotowani do rządzenia?

– Tak, Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe i Lewica to ugrupowania z długim stażem w polityce. Trzecia Droga trochę terminuje, dotychczas nie było jej w Sejmie, ale stworzyliśmy koalicję, która – o czym jestem przekonany – przetrwa i dokończy naprawianie państwa. Przed wyborami było więc i doświadczenie, i świeża krew. Jak sięgam pamięcią do ubiegłego roku, przypominam sobie, że do wyborów szliśmy z wielką siłą i energią, przypominającą kampanię z 2007 roku.

Skoro byliście przygotowani do rządzenia, mieliście świadomość, albo chociaż podejrzenia, co do tego w jakim stanie zastaniecie państwo?

  • Podejrzenia oczywiście mieliśmy, opieraliśmy je na analizach i prognozach ekspertów oraz sygnałach od wielu osób, pracowników różnych ministerstw, instytucji, wyborców, którzy informowali o nadużyciach i licznych aferach. To wszystko przecież w dużym stopniu przedostawało się do mediów. Faktyczny stan państwa niestety przerósł wszelkie najgorsze scenariusze. Skala nieprawidłowości jest przerażająca. W każdym obszarze, którym zajmuje się  państwo, nastąpiła dewastacja. Diagnoza jest niestety przygnębiająca i nie daje nadziei na naprawienie państwa w krótkim czasie.

Co Pana najbardziej oburzyło, jeśli chodzi o działalność ówczesnej partii rządzącej?

– Trudno wybrać jedną rzecz, było ich tak dużo. Bardzo bolą mnie stracone i nie do odzyskania miliardy złotych utopione np. w budowę nikomu niepotrzebnej elektrowni w Ostrołęce. Przecież już za naszych rządów przedstawialiśmy wyliczenia mówiące o tym, że ta inwestycja nie ma ekonomicznego uzasadnienia. Z niezrozumiałych względów PiS, a już osobiście minister Tchórzewski, dążył do jej realizacji. To afera Pegasusa i inwigilacji obywateli na niespotykaną w cywilizowanym państwie skalę. To stracone 1,5 miliarda dla podejrzewanego o terroryzm islamisty, który był jednym z zarządzających szwajcarską spółką Orlenu. Odpowiadał za negocjowanie zakupu ropy naftowej. To w końcu sprzedaż Lotosu za kwotę półrocznego zysku, tej niezwykle nowoczesnej, doinwestowanej przez nasz rząd, rafinerii. Oburza mnie wyprowadzenie olbrzymich pieniędzy z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, NCBiR-u, Funduszu Sprawiedliwości, chociaż w tym przypadku akurat mieliśmy dosyć dokładne wyliczenia, jeśli chodzi o przepływy i widzieliśmy, co „ziobryści” z tymi pieniędzmi wyprawiają. Dlatego kwestie związane z byłym szefem RARS Marcinem Romanowskim powinniśmy mieć już dawno załatwione, państwo powinno tutaj działać sprawniej. Gdyby prokurator krajowy złożył wniosek o uchylenie immunitetu do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy 4 miesiące temu, temat byłby już załatwiony. Tymczasem Romanowski i wielu innych, w tym najbliżsi współpracownicy M. Morawieckiego, ścigani przez Interpol, uciekają gdzie przysłowiowy pieprz rośnie. To jest niebywałe. Ci ludzie, którzy rozkradli miliardy złotych polskich podatników, zachowują się jak pospolici przestępcy.

Uważam, że aby bezpiecznie patrzeć w przyszłość rozwoju demokratycznej Polski, taka partia jak PiS powinna zniknąć. Ich działania, świadome niszczenie, szczególnie jednego z głównych filarów demokracji – systemu sprawiedliwości – daje pełne podstawy, żeby delegalizować tego typu ugrupowania.  W końcu sam Jarosław Kaczyński, prezes PiS, otwartym tekstem, publicznie oznajmił, że dążył do zmiany ustroju Polski.

Czy te wyprowadzone poza budżetem środki zamierzacie zliczyć? Jaka jest szansa na ich zwrot do budżetu państwa?

– W niewielkiej części to się udaje. Niektóre dotacje zostały cofnięte, ale nie mam złudzeń, że Polacy te pieniądze odzyskają. Wiele pieniędzy zmarnotrawiono w trwały i nieodwracalny sposób. Zbigniew Ziobro wprawdzie, podwyższył sprawność państwa w ściganiu takich przestępców. Zagrożenie karą pozbawienia wolności za szkodę wielkiej wartości wzrosło teraz nawet do 25 lat. Swoją drogą to jest kij o dwóch końcach, który uderzy w Romanowskiego lub samego Ziobrę, bo gdzieś te podpisy pewnie składał. W tym katalogu kar mamy jeszcze zabezpieczenie majątków rodzinnych, choć też nie wszędzie. Jak tylko rzeczywiście się dało, PiS wyśrubował te kary i one będą teraz działać przeciwko nim. Nie wierzę jednak, że taki handlarz bronią, który dzięki umowie z ówczesnym Ministerstwem Zdrowia w pandemii Covid-19 kupował respiratory, został zabity i spopielony w Albanii. Przy takich pieniądzach wyprowadzonych z budżetu państwa nie problem załatwić sobie bezdomnego do skremowania. Przecież pisowskie służby niczego w tej sprawie nie zbadały.

Zajrzałam do listy 100 konkretów na sto dni, z którą szliście do wyborów. Czy ma Pan świadomość, że mimo iż minął prawie rok od wyborów i 10 miesięcy od przejęcia władzy, konkretów zrealizowaliście…17?

– Tak. Jest ich bardzo mało i zdaję sobie z tego sprawę. Ja w Sejmie zajmuję się dwoma obszarami: obronnością i ochroną zdrowia. Mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o ten pierwszy zakres mojej działalności, dzieje się dużo, o ile oczywiście pozwalają na to relacje między MON-em, dowództwem Sił Zbrojnych, a kancelarią prezydenta. Ten resort jest przecież specyficzny. Mogę tu też podać kilka przykładów ogromnej niegospodarności i braku logiki przy dokonywaniu zakupów, szczególnie uzbrojenia. Polska za czasów ministra Błaszczaka kupiła na przykład 48 koreańskich samolotów szkolno-bojowych FA 50, które po pierwsze w ogromnej większości nie dotarły, jest ich tylko 12, a po drugie wcale nie są bojowe, bo Korea nie produkuje do nich uzbrojenia. Nie było w ogóle sensu kupowania aż 48 maszyn, wszystkie państwa NATO razem wzięte nie mają tylu samolotów szkolno-bojowych. To także brak koncepcji funkcjonowania wojsk pancernych, które należy oprzeć o jeden rodzaj środka bojowego, np. czołgi Leopard. U nas było jednak tak, że koncepcję opartą o Leopardy wywrócono. Przyjechał Trump, zapytał, dlaczego nie kupujecie Abramsów, ad hoc poszło więc zamówienie na Abramsy. Generałowie rwali włosy z głowy. Mamy więc czołgi T-72, zmodernizowane PT-91 Twardy, Leopardy, koreańskie K2 i Abramsy. Każdy z nich wymaga osobnego wyszkolenia, dowodzenia i amunicji. Już pomijam ciężar Abramsa, do którego nie są przystosowane nasze przepusty i wiadukty. W polu palą 1,5 tys. paliwa na 100 kilometrów, trzeba więc dostosować do nich logistykę. Takie przykłady mogę mnożyć. Ogromna większość zakupów uzbrojenia realizowana przez poprzedni rząd pozbawiona była logiki, spełniała przede wszystkim rolę propagandową. Ciężko pracujemy, żeby to wszystko wyprostować, ale przecież już zawartych kontraktów cofnąć się nie da. Nie muszę nikomu mówić, jak się negocjuje kontrakty po ich zawarciu. Kolejna kwestia to skasowanie w 2020 roku obrony cywilnej. Wicepremier Jarosław Kaczyński Ustawą o obronie ojczyzny zlikwidował obronę cywilną. Przygotowujemy ustawę, która lada chwila powinna pojawić się w Sejmie.

Kwestie obronności są oczywiście niezwykle istotne, ja chciałabym jednak zapytać o problemy, które dotyczą bezpośrednio przeciętnego zjadacza chleba, jak na przykład pułapka rentowa, składka zdrowotna, czy kwota wolna od podatku.

– Idąc do wyborów mieliśmy świadomość potężnej dziury budżetowej. Mówiło się o 160 miliardach złotych. W 2024 roku deficyt budżetowy sięga 180 mld. Na 2025, w projektowanym budżecie dziura  to 285 mld, czego w najczarniejszych snach nie przewidywaliśmy. Trzeba pamiętać, że po stronie wpływów mamy trochę ponad 630 miliardów. Za naszych rządów, w czasie największego kryzysu finansowego na świecie w latach 2009 – 2011, najwyższa dziura budżetowa wynosiła 68 mld. Proszę pamiętać, że kiedy przejmowaliśmy rządy w grudniu 2023 roku, mówiło się o skróceniu kadencji przez prezydenta w przypadku nieuchwalenia budżetu. Poprzednicy próbowali stosować różne manewry, nie mieliśmy więc czasu na to, żeby ten budżet przebudować tak, jak byśmy chcieli. Wprowadziliśmy więc tylko podwyżki dla nauczycieli i dla sfery budżetowej. Poza tym, Polska znowu została objęta przez UE procedurą nadmiernego deficytu, co wymusza wprowadzenie  działań naprawczych. PiS przez dwie kadencje zadłużył nasz kraj bardziej, niż wszystkie razem wzięte rządy po1989 roku. Warto wiedzieć, że 100 miliardów w deficycie przyszłego roku stanowi obsługę tego długu… Mamy tak wielki dług publiczny, że płacenie odsetek kosztuje 100 miliardów rocznie. To dopiero frustruje.

Rozumiem, że to odpowiedź na pytanie, dlaczego nie wprowadziliście takich reform, jak składka zdrowotna, czy kwota wolna od podatku?

– Tak, ponieważ to wszystko wiąże się z utratą wpływów do budżetu. Mnie najbardziej boli składka zdrowotna. To był najbardziej cyniczny sposób wyciągania pieniędzy od przedsiębiorców w tak zwanym ,,Polskim Ładzie”. Oni obniżyli podatek dochodowy do 12 procent, a skomasowali świadczenia w składce zdrowotnej tak, że razem stanowi to łącznie 21 procent. Propagandowo wyglądało to tak, że PiS obniżał podatki, a w efekcie je podwyższył.

PiS-u już jednak nie ma…

– Na pewno zdejmiemy z opodatkowania tym haraczem sprzedaż środków trwałych. Dziś nadal sprzedając np. swój firmowy samochód muszą zapłacić 9 procent jego wartości. Zdaję sobie sprawę, że to pomoże przedsiębiorcom tylko w niewielkim stopniu. Kwota wolna od podatku to koszt około 30 miliardów, składka zdrowotna 40. W tym stanie rzeczy i przy skali dewastacji państwa przez Prawo i Sprawiedliwość nie stać nas na więcej.

Przejdźmy więc do obietnic, które nie kosztują. Handel w niedzielę. Co się dzieje w tej sprawie?

– O ile się nie mylę, projekt ustawy jest gotowy. Tutaj jednak z kolei przechodzimy do układanek koalicyjnych. Lewica wraca do korzeni, broniąc praw pracowniczych, bardzo mocno obstając przy świadczeniach socjalnych. Uważam jednak, że dziś nie jest to najważniejsza kwestia. Dziś musimy odstraszyć Putina, dlatego zapewnimy budżet na obronność w wysokości prawie 200 miliardów złotych, z czego 124 mld będą stanowić środki z budżetu państwa, a reszta to Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych.

Jest Pan zadowolony z tempa zmian, których wprowadzenie obiecaliście Polakom?

– Absolutnie nie. Przyczyną jest bardzo kruchy budżet i trudna koalicja. Drażni mnie nadmierny konserwatyzm PSL-u, od którego przecież nikt nie wymaga wchodzenia w buty PiS-u, czy Konfederacji. Ponadto dopada nas kryzys klimatyczny. Powódź, która wymagała przeprojektowania już i tak niezwykle trudnego budżetu, to dramatyczny sygnał matki natury. Na szczęście wzrost gospodarczy jest wyższy niż zakładaliśmy.

Skoro już rozmawiamy o tym, co nas frustruje, mam wrażenie, że wracamy do starego stylu pracy organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, czyli przewlekłości postępowań, przeciągającego się zbierania materiałów dowodowych. Zbyt długo w tym siedziałem, żeby nie wiedzieć, że można to usprawnić. W rozmowach kuluarowych zresztą o tym rozmawiamy. Profesora Bodnara traktujemy z ogromnym szacunkiem, ale odnosimy wrażenie, że brakuje mu werwy i zdecydowania np. Bartłomieja Sienkiewicza. Jednakże młyny sprawiedliwości mielą powoli, a miecz Temidy dosięgnie każdego przestępcy.

Jakiś czas temu premier Donald Tusk mówił o przyspieszeniu, czy to oznacza, że ma świadomość pewnego rozczarowania w społeczeństwie?

– Tak, premier jest tego świadomy i również o tym mówi. Przyspieszenie było przewidziane po sierpniowym spotkaniu liderów. Niestety powódź wszystko zmieniła i przekierowała aktywność premiera w kierunku walki z jej skutkami. Myślę, że w okolicy 15 października, czyli w rocznicę wyborów, temat wróci. W najbliższą sobotę mamy posiedzenie Rady Krajowej, również w tym temacie.

Dziś w polskiej polityce Donald Tusk jest jedyną osobą, która twardą ręką i swoim autorytetem może zmienić ten stan rzeczy. Tylko on jest w stanie ustalić priorytety w koalicji i nadać tempo zmianom, szczególnie tym istotnym dla większości Polaków.

Dziękuję za rozmowę

Zobacz również

Trzaskowski w Wałczu

Nowy inwestor w Wałczu

5 KOMENTARZE

    • Racja. Ten Suski bzdury plecie jak potłuczony. Niech powie jeszcze że Tusk wziął łopatę i na własnych plecach sprzątał po powodzi.
      Niech lepiej zobaczy co za jego rządów w Wałczu się z zakładami pracy porobiło.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Reklama -spot_img

Popularne

Trzaskowski w Wałczu

Nowy inwestor w Wałczu

Biogazownia w Strącznie: za i przeciw

Co z tym Eaglem?