Zawodowy żołnierz Adam Gembarski trenował trójbój siłowy, lecz jego nieźle zapowiadającą się karierę przerwał wypadek motocyklowy. Upór oraz pomoc rodziny i przyjaciół pozwoliły wałczaninowi powrócić do czynnego uprawiania sportu i osiągać takie wyniki, jak przed wypadkiem.
Początkowo obecny 32-latek grał w koszykówkę. Sportami siłowymi na poważnie zainteresował się w 2019 roku.
– Wcześniej grałem z koszykówkę i na siłownię zaglądałem sporadycznie – opowiada A. Gembarski. – Jednak przez pół roku przebywałem na wojskowej misji stabilizacyjnej w Rumunii i w czasie tego pobytu pograć w basket raczej nie miałem okazji. Zainteresowałem się więc trójbojem siłowym i rozpocząłem intensywne ćwiczenia w siłowni. Początkowo posiłkowałem się Internetem, skąd czerpałem informacje, co należy robić z dużymi ciężarami.
Wałczanin zauważył, że progres jest coraz większy, a same ćwiczenia sprawiają sporą przyjemność. Wtedy pojawiła się pierwsza myśl o starcie w zawodach, lecz kiedy sprawdził, jakie wyniki osiągają inni zawodnicy, postanowił trenować jeszcze więcej i ciężej, żeby im dorównać.
– Poznałem zajmującego się od lat dźwiganiem dużych ciężarów kolegę, który startował w wielu zawodach i dzięki niemu rozpocząłem przygotowania do pierwszej rywalizacji. To Damian Głuchowski sprawił, że skupiłem się wyłącznie na trójboju siłowym. W 2021 roku w Szczecinku uczestniczyłem w pierwszych zawodach w martwym ciągu i uzyskałem wynik 290 kilogramów. W swojej kategorii wagowej do 115 kilogramów zająłem trzecie miejsce.
Później rozpoczęły się przygotowania do debiutanckiego występu w trójboju siłowym. Taka impreza jest organizowana specjalnie dla zawodników startujących po raz pierwszy i wynik jest raczej sprawą drugorzędną. Chodzi o to, żeby zawodnik poznał klimat takich zawodów, stanął w szranki z takimi samymi debiutantami i nie miał jako konkurentów bardziej doświadczonych na krajowych, czy międzynarodowych arenach zawodników.
– W grudniu 2021 wystartowałem w takich zawodach w Łodzi. W stawce ponad 300 rywali zająłem drugie miejsce i osiągnąłem w trójboju 800 kilogramów (przysiad 280, wyciskanie 185 i martwy ciąg 335). Ten wynik plasuje mnie wśród 20 polskich zawodników, którzy go osiągnęli bez pomocniczego sprzętu, np. specjalnej koszulki.
Ten wynik znakomicie prognozował na przyszłość, a fachowcy twierdzili, że wałczanin może osiągnąć znacznie więcej. Niestety w marcu następnego roku Adam Gembarski uległ poważnemu wypadkowi na motocyklu i dobrze zapowiadająca się kariera została przerwana.
– W pierwszy dzień wiosny, przy pięknej, słonecznej aurze pojechałem motocyklem na zmianę opon. Kiedy wracałem, prowadząca samochód kobieta nie zauważyła mnie i skręcając w boczną ulicę, wymusiła pierwszeństwo. Próbowałem jeszcze się ratować, odbijając w prawo, lecz ciężki motocykl, jakim jest harley, szybko nie reaguje na gwałtowne manewry i doszło do zderzenia. Na szczęście minąłem słup, lecz zahaczyłem nogą o błotnik samochodu. Doznałem poważnych urazów kolana, kostki i ręki. Były to złamania z przemieszczeniami i uciskaniem na nerwy.
Po pobycie w trzech szpitalach, przejściu kilku operacji (zwłaszcza ręki) i długiej rekonwalescencji A. Gembarski do pracy za biurkiem powrócił dopiero w końcu listopada.
– Tak naprawdę jeszcze do dzisiaj dokuczają mi pozostałości po urazach. Pozostało sporo ograniczających ruch blizn oraz powracający ból nogi, czy ręki. Jednak niemal natychmiast po wypadku postanowiłem powrócić do walki z dużymi ciężarami. Najpierw musiałem wiele sobie poukładać w sferze psychiki. Trudno mi było pogodzić się z tym, że jednego dnia podnoszę 250 kilogramów, a drugiego w szpitalu myć mnie musi pielęgniarka. Jednak dzięki wsparciu rodziny i znajomych dochodziłem do siebie. Jeszcze leżąc w szpitalu, w porozumieniu z fizykoterapeutą, ćwiczyłem napięcia mięśni, czy nieduże wymachy kończynami, aby ciało nie zapomniało, że istnieją obciążenia. Bardzo szybko zacząłem też ćwiczenia w siłowni, na początku bez użycia rąk. Większość lekarzy twierdziła, że nie mam szans na powrót do formy sprzed wypadku, lecz zmotywował mnie lekarz z Wrocławia, który drugi raz operował moją rękę. Stwierdził, że ćwiczenia są znakomitym lekarstwem na psychikę i odradził rezygnację.
Po intensywnych treningach A. Gembarski nie tylko zaczął uzyskiwać wyniki takie, jak przed wypadkiem, niektóre z nich udało mu się nawet poprawić. W 2023 roku podczas zawodów w trójboju siłowym wałczanin zajął trzecie miejsce. Natomiast w czasie mistrzostw w martwym ciągu służb mundurowych we Wrocławiu już w tym roku, podnosząc 335 kilogramów, zajął pierwsze miejsce i wyrównał swój wynik z 2021 roku. Co szczególnie cieszy, ponieważ w tej konkurencji najważniejszy jest chwyt sztangi, a lewa ręka zawodnika nie jest w 100 procentach sprawna. Obecnie wałczanin powrócił do pracy na wcześniej zajmowane stanowisko. Trójbój siłowy trenuje nadal, tym razem pod okiem Michała Tybora, a reprezentuje barwy klubu SKM Powerlifting z Łodzi.
– Póki mogę, będę trenował i nie zamieram rezygnować. Daje mi to ogromną satysfakcję – podkreśla. – W powrocie do sprawności pomógł mi mój upór. Urazy, jakich doznałem, wielu innym pewnie by przeszkodziły nie tylko w powrocie do trenowania, lecz również i do pracy. Ja się nie poddałem, postanowiłem wrócić do tego, co było przed wypadkiem i dzięki pomocy rodziny oraz przyjaciół udało się. Natomiast jeśli chodzi o motocykl, od wypadku jeszcze na niego nie wsiadłem…
Piotr Szypura