niedziela, 3 grudnia
Strona głównaAktualnościPomóżmy Dorianowi pokonać raka

Pomóżmy Dorianowi pokonać raka

Taki mały, a taki dzielny. Nie płacze jak mama. Złości się tylko, że nie może bawić się z dziećmi i że nie może biegać. A tak bardzo by chciał. Od blisko 4 lat toczy nierówną walkę o życie z bezwzględnym przeciwnikiem – medulloblastomą – bardzo agresywnym nowotworem mózgu. Zbiórka na jego leczenie stoi, a koszty rosną. W imieniu Doriana i jego mamy, Justyny, serdecznie prosimy o wsparcie.

Dorian zachorował kiedy miał 4.5 roku. Zaczęło się standardowo w takich przypadkach – od wymiotów. W tym czasie wiele dzieci w przedszkolu chorowało z powodu wirusa, dającego podobne objawy, więc mama Doriana się nie niepokoiła. Kiedy po tygodniu zadzwoniła do przedszkola i usłyszała, że wszystkie dzieci wróciły, tylko nie Dorian, natychmiast poszła z nim do lekarza.

Leczono go trzy tygodnie i nie było żadnych efektów. Teraz wiem, że powinni zrobić rezonans albo tomograf, ale wtedy nie miałam takiej wiedzy, jaką mam teraz – wspomina Justyna Czamara. – Dorian bardzo dużo spał, nie miał humoru, rano wymiotował. W końcu zaczął tracić równowagę, przewracał się na prostej drodze. Do tego wszystkiego doszedł zez. Diagnozę postawił neurolog, rezonans tyko ją potwierdził.

Bardzo mały i bardzo wystraszony chłopiec rozpoczął trwającą do dziś walkę o życie. Domem stał się szpital, a placem zabaw sala rehabilitacyjna.

Po usunięciu guza materiał został wysłany do Warszawy, skąd przyszedł raport. Okazało się, że to bardzo złośliwy guz IV stopnia z przerzutami, które utrzymują się do tej pory  – mówi J. Czamara.

Dorian przeszedł operację, potem chemio- i radioterapię. Był pod stałą kontrolą. Co trzy miesiące lekarze przeprowadzali rezonans. W lipcu ubiegłego roku pojawiła się nowa zmiana. Była niewielka, ale rosła. Mama chłopca musiała zapłacić 30 tys. za badanie wycinka i to był tylko początek kosztów.

Lekarze rozkładali ręce, mówili, że nie mają czym go leczyć, bo wszystko zostało już wyczerpane podczas pierwszego leczenia. Skontaktowałam się z kliniką w Barcelonie, opłaciłam konsultację, tłumaczenia. Okazało się, że jest leczenie, które może przyjąć – informuje mama Doriana, Justyna. – W Szczecinie dostał pierwszą chemię, którą zniósł – na szczęście – bardzo dobrze. Niestety jest ona nierefundowana, koszt to 6 – 7 tys. zł miesięcznie. Do tego ciągłe wyjazdy do szpitala i na kontrole, rehabilitacja. Dzięki zbiórce Dorian jest zabezpieczony na kilka miesięcy, ale nie wiem co dalej. Póki leczenie trwa, są koszty. Sama tego nie udźwignę, dlatego bardzo proszę o wsparcie.

I my przyłączamy się do tego apelu. Ta zbiórka to dla Doriana kwestia życia i śmierci.

https://pomagam.pl/dladoriankapomocwz

ZBK

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Zobacz również

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Popularne

Biznes ważniejszy od ludzi

Tragedia na drodze

Przemoc to żadna moc