czwartek, 19 września
Strona głównaAktualnościPomóżmy Dorianowi pokonać raka

Pomóżmy Dorianowi pokonać raka

Taki mały, a taki dzielny. Nie płacze jak mama. Złości się tylko, że nie może bawić się z dziećmi i że nie może biegać. A tak bardzo by chciał. Od blisko 4 lat toczy nierówną walkę o życie z bezwzględnym przeciwnikiem – medulloblastomą – bardzo agresywnym nowotworem mózgu. Zbiórka na jego leczenie stoi, a koszty rosną. W imieniu Doriana i jego mamy, Justyny, serdecznie prosimy o wsparcie.

Dorian zachorował kiedy miał 4.5 roku. Zaczęło się standardowo w takich przypadkach – od wymiotów. W tym czasie wiele dzieci w przedszkolu chorowało z powodu wirusa, dającego podobne objawy, więc mama Doriana się nie niepokoiła. Kiedy po tygodniu zadzwoniła do przedszkola i usłyszała, że wszystkie dzieci wróciły, tylko nie Dorian, natychmiast poszła z nim do lekarza.

Leczono go trzy tygodnie i nie było żadnych efektów. Teraz wiem, że powinni zrobić rezonans albo tomograf, ale wtedy nie miałam takiej wiedzy, jaką mam teraz – wspomina Justyna Czamara. – Dorian bardzo dużo spał, nie miał humoru, rano wymiotował. W końcu zaczął tracić równowagę, przewracał się na prostej drodze. Do tego wszystkiego doszedł zez. Diagnozę postawił neurolog, rezonans tyko ją potwierdził.

Bardzo mały i bardzo wystraszony chłopiec rozpoczął trwającą do dziś walkę o życie. Domem stał się szpital, a placem zabaw sala rehabilitacyjna.

Po usunięciu guza materiał został wysłany do Warszawy, skąd przyszedł raport. Okazało się, że to bardzo złośliwy guz IV stopnia z przerzutami, które utrzymują się do tej pory  – mówi J. Czamara.

Dorian przeszedł operację, potem chemio- i radioterapię. Był pod stałą kontrolą. Co trzy miesiące lekarze przeprowadzali rezonans. W lipcu ubiegłego roku pojawiła się nowa zmiana. Była niewielka, ale rosła. Mama chłopca musiała zapłacić 30 tys. za badanie wycinka i to był tylko początek kosztów.

Lekarze rozkładali ręce, mówili, że nie mają czym go leczyć, bo wszystko zostało już wyczerpane podczas pierwszego leczenia. Skontaktowałam się z kliniką w Barcelonie, opłaciłam konsultację, tłumaczenia. Okazało się, że jest leczenie, które może przyjąć – informuje mama Doriana, Justyna. – W Szczecinie dostał pierwszą chemię, którą zniósł – na szczęście – bardzo dobrze. Niestety jest ona nierefundowana, koszt to 6 – 7 tys. zł miesięcznie. Do tego ciągłe wyjazdy do szpitala i na kontrole, rehabilitacja. Dzięki zbiórce Dorian jest zabezpieczony na kilka miesięcy, ale nie wiem co dalej. Póki leczenie trwa, są koszty. Sama tego nie udźwignę, dlatego bardzo proszę o wsparcie.

I my przyłączamy się do tego apelu. Ta zbiórka to dla Doriana kwestia życia i śmierci.

https://pomagam.pl/dladoriankapomocwz

ZBK

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Zobacz również

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Popularne