Ostatnia sesja Rady Miejskiej, która odbyła się 24 października, przebiegła zaskakująco szybko i sprawnie, oczywiście jak na wałeckie warunki. Wobec braku wystarczających informacji, sygnalizowanych przez radną Bogusławę Towalewską, na temat kosztów funkcjonowania Wałeckiego Centrum Kultury opozycyjna w stosunku do burmistrza większość nie zdecydowała się zwiększyć dotacji dla tej jednostki. Niepokojące wnioski nasuwają się po publikacji informacji o stanie realizacji zadań oświatowych. Liczba uczniów stale się zmniejsza, wydatki rosną, a środki z subwencji oświatowej od lat są niewystarczające. Czy dyskusja na sesji to wstęp do zamiaru likwidacji którejś z placówek?
Przewodniczący Komisji Oświaty, Kultury i Sportu Marek Giłka zrelacjonował przebieg obrad ze szczególnym uwzględnieniem informacji na temat stanu realizacji zadań oświatowych, przygotowanej przez Wydział Edukacji UM. Jak mówił, członkowie komisji zwrócili uwagę na zmiany demograficzne i niski współczynnik wykorzystania bazy, migrację uczniów między szkołami w Wałczu i na teren gminy Wałcz, niezadowalający poziom nauczania, niską frekwencję (86%), co przekłada się na wyniki nauczania, zwiększoną liczbę godzin w zakresie pomocy psychologiczno-pedagogicznej oraz o dodatkowe zajęcia opiekuńcze i pozalekcyjne.
– Raport mówił o problemach i wyzwaniach, jakie nas czekają w zakresie oświaty – podkreślił burmistrz Maciej Żebrowski. – Dziękuję naczelnikowi Wydziału Edukacji Jolancie Chłopińskiej i całemu zespołowi za przygotowanie tego wyczerpującego materiału.
Radna Bogusława Towalewska zapytała burmistrza, jakie – według niego – najważniejsze zadania staną przed wałecką oświatą w najbliższym czasie.
– To temat na szeroką dyskusję. Nie tylko o wałeckiej oświacie, ale też krajowej – stwierdził. – Widzimy problem w małej liczbie uczniów, która przez kolejne lata będzie utrzymywała się na tym poziomie, nie widzimy wzrostów. Problemem jest duża liczba orzeczeń o niepełnosprawności oraz zbyt mała liczba psychologów dla naszych uczniów. To także coraz wyższe koszty finansowania oświaty. Myślę, że wszyscy samorządowcy oczekują reformy, bo z każdym rokiem będzie nas na to stać w coraz mniejszym stopniu.
Radny Piotr Romanowski, przytaczając dane z raportu, także zwrócił uwagę na malejącą liczbę uczniów. W roku szkolnym 2019/2020 w wałeckich szkołach podstawowych uczyło się 1788 uczniów, w tym roku szkolnym już tylko 1645.
– Tendencja jest mocno spadkowa – zauważył. – To duży problem dla budżetu miasta, dlatego już teraz warto się nad nim pochylić i przemyśleć kwestie związane z finansowaniem placówek i ich dalszym funkcjonowaniem.
Radny Krzysztof Piotrowski powiedział, że mieszkańcy są niezadowoleni z faktu, że w jednych przypadkach rejonizacja jest stosowana, a w innych nie.
– Nabór do naszych szkół jest różny. Część rodziców została odesłana z kwitkiem do innych szkół, byli tacy, którzy zapisali swoje dzieci do szkół na terenie gminy wiejskiej Wałcz – powiedział. – Warto omówić ten problem i wytłumaczyć rodzicom dlaczego ich dzieci zostały odesłane.
– Rzeczywiście w tym roku nabór do szkół podstawowych mógł zostać odebrany jako pełen chaosu. Mogło się wydawać, że jedni rodzice mogą zapisać dziecko do danej szkoły, inni nie. Tylko jedna szkoła (chodzi o SP 2 – dop. aut.) cieszyła się taką popularnością, że musieliśmy wręcz nadzorować i ściśle egzekwować zasadę rejonizacji. Spoza rejonu zostały przyjęte tylko te dzieci, których rodzeństwo uczęszcza do starszej klasy w tej szkole – wyjaśniała Jolanta Chłopińska. – Przykro nam, że rodzice szukali miejsc dla swoich dzieci w innej gminie. Mieliśmy pod dostatkiem miejsc dla wszystkich uczniów w naszych trzech pozostałych placówkach, które są świetnie wyposażone, bardzo dobrze zarządzane i mają doskonale przygotowaną kadrę. Nie znam sytuacji, w której rodzice nie byli informowani czy ignorowani. Informacja o kryteriach naboru jest jawna, publikowana w różnych miejscach i artykułowana na różne sposoby.
Radny Dariusz Szalla zapytał czy Wydział Edukacji przygotowuje scenariusze, które mogłyby zapobiec niewykorzystaniu bazy lokalowej.
– To nie jest zagrożenie, czy niebezpieczeństwo. Można powiedzieć, że to luksus, że szkoły dysponują większą liczbą pomieszczeń i mogą spokojnie organizować naukę. Niebezpieczne jest to, że finansujemy funkcjonowanie bazy, która jest zbyt obszerna jak na nasze potrzeby – mówiła J. Chłopińska. – To jest zagrożenie, że będziemy ponosić koszty funkcjonowania bazy. Same wydatki na energię to znaczący wydatek bieżący w naszych placówkach. Nie toczymy jeszcze żadnych rozmów, bo nie może się to odbyć bez udziału Rady Miasta. Planowanie przyszłości, wymyślanie sposobów na to, jak ukształtować politykę oświatową, żeby zmierzyć się z tymi wyzwaniami, przede wszystkim demograficznymi, wyobrażam sobie wyłącznie jako naszą wspólną dyskusję.
W dalszej części obrad radni większością głosów podjęli uchwałę w sprawie nowych stawek podatku od nieruchomości. Podatek od gruntów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej wynosi teraz 1,16 zł za m2 (było 0,98), od budynków mieszkalnych 1 zł (było 0,84), od budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej 25,40 zł (było 21,50 zł), od budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej w zakresie stacji paliw, banków i instytucji finansowych 33,10 zł (było 25,74).
Następnie jednogłośnie przyjęli Miejski plan adaptacji do zmian klimatu dla miasta Wałcza. Liczący 80 stron dokument charakteryzuje uwarunkowania przyrodnicze miasta, diagnozuje zagrożenia wynikające ze zmian klimatu, ocenia wrażliwość miasta na te zmiany a także wskazuje działania adaptacyjne. Opracowanie opisuje ponadto działania wybrane do realizacji. Opracowanie dokumentu ma umożliwić pozyskiwanie środków zewnętrznych przez miasto i przez przedsiębiorców, o ile realizowana przez nich inwestycja nawiązuje do celów wskazanych w planie adaptacji.
Kolejnym punktem była uchwała na temat zmian w budżecie na ten rok.
Radna B. Towalewska odniosła się do projektu.
– Chciałabym się odnieść do dodatkowych środków na dwa zadania. To Wałeckie Centrum Kultury i Zakład Gospodarki Komunalnej. Jeśli chodzi o ZGK, mamy sytuację nietypową i dotychczas niespotykaną. Mamy tu do czynienia z zawaleniem się pewnej filozofii, którą burmistrz uprawiał przez 5 lat. Zbyt małą miłością pałał pan do ZGK, ponieważ firma nie otrzymywała zleceń na prace inwestycyjne, które by pozwoliły jej spokojnie funkcjonować i zabiegać o pracowników. Mało tego, burmistrz zmniejszył ryczałt tej firmie, co skutkuje tym, że znajduje się ona w trudnej sytuacji i nie mamy innego wyjścia jak przyznać te środki. Chociaż po analizie sprawozdania widzimy, że zachowuje ona płynność. Dajmy tej firmie szansę na rozwój i uzupełnienie braków. I oby tak się stało, że pewne zadania będzie pan zlecał ZGK, co ułatwi jego funkcjonowanie. Nie zawsze wszystko to, co prywatne, jest lepsze – mówiła. – Druga zmiana to dodatkowe środki na WCK. Stało się już pewną regułą, a może metodą, że zbliża się jesień i kierownik jednostki wnioskuje o dodatkowe środki.
B. Towalewska zwróciła uwagę, że na komisji oświaty poprosiła o uzasadnienie przekazania dodatkowo 260 tys. WCK, ale argumenty przekazane przez dyrektora Macieja Łukaszewicza M. Żebrowskiemu nie były dla niej satysfakcjonujące. Miała wątpliwości do liczby osób zatrudnionych w jednostce, zadań przez nich wykonywanych, pytała z czego wynikają rozbieżności między wydatkami i dochodami w dwóch półroczach. Zwróciła uwagę na zbyt małą liczbę bezpłatnych zajęć dla mieszkańców.
– Chciałbym zapewnić, że w stosunku do ZGK nie brakuje nam ani sympatii, ani żadnego innego uczucia. Wręcz przeciwnie, darzę ten zakład ogromnym uznaniem za to, co robią każdego dnia. Miasto jest posprzątane i zadbane, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę przeznaczane na to środki – mówił Adam Biernacki. – Mimo że prace wykonywane przez ZGK są na wysokim poziomie, wynik finansowy jest ujemny od kilku lat. To nie jest rozwiązanie, żeby zagospodarowywać niedoszacowane koszty funkcjonowania zieleni dochodami z działu budowlanego. Osoby, które były stanie zarządzać tym działem, odeszły na emeryturę i obecnie zakład nie jest w stanie przyjąć od miasta żadnego zlecenia.
Burmistrz Maciej Żebrowski odniósł się z kolei do zarzutów pod adresem dyrektora WCK.
– Uśredniając, miesięczne koszty funkcjonowania nie bilansują się z dotacją. Zakładając, że dzisiejsza podwyżka będzie uwzględniona, to będzie około 1,6 mln na cały rok funkcjonowania WCK. To i tak mniej niż budżet zaplanowany przez dyrektora. Wiedzieliśmy od samego początku, że tych środków nie wystarczy, na co wskazywało także wykonanie budżetu z półrocza – wyjaśniał burmistrz. – Oczywiście, że nie jesteśmy zadowoleni, że dokładamy, ale jeśli dokładamy mniej niż początkowo zakładaliśmy, jest to pozytywna informacja. Chciałbym, żeby darmowych działań dla mieszkańców było więcej, ale to kosztuje. Z jednej strony zwiększamy dotację dla jednej jednostki, jeśli chodzi o drugą – mamy z tym problem. Nasza kultura jest zdecydowanie niedofinansowana, dlatego apeluję o zwiększenie dotacji. To nie jest nasze widzimisię, tylko zbilansowanie kosztów, bez żadnych fajerwerków. 1,6 mln to naprawdę nie jest wyolbrzymiona kwota.
Radny Piotr Wojtanek zwrócił uwagę, że budżet centrum kultury w mniejszym od Wałcza Czarnkowie wynosi 3,5 miliona złotych.
Ostatecznie na wniosek radnej B. Towalewskiej, która uznała wyjaśnienia M. Żebrowskiego za niewystarczające, radni większością głosów zdecydowali się zmienić treść uchwały na temat zmian w budżecie. Usunięto z niej dotację dla WCK (radni mają wrócić do tematu po uzyskaniu wyjaśnień). Decyzją radnych dotacja dla ZGK w wysokości 500 tys. zł została zwiększona.
W czasie przeznaczonym na sprawozdanie burmistrza z pracy między sesjami radny P. Romanowski poruszył problem bezdomnych w Wałczu. Prosił o rozważenie stworzenia miejsca, w którym będą mogli przetrwać ciepłe miesiące, skoro ogrzewalnia jest w tym okresie zamknięta.
– To delikatna materia. Niestety w przestrzeni publicznej obserwujemy tzw. turystykę osób bezdomnych. To z czym mieliśmy do czynienia w tym roku w centrum miasta, przy aptece, obserwowaliśmy po raz pierwszy. Nigdy wcześniej skala tego zjawiska nie była tak duża – przyznała sekretarz miasta Magdalena Krawczyk. – Rozważamy zmianę ławek tak, aby osoby bezdomne nie tworzyły na nich legowisk. Wielokrotnie prosiliśmy te osoby, żeby zmieniły miejsce przebywania, ale od mieszkańców dostawaliśmy sygnały, że w innych miejscach ich obecność także jest uciążliwa. Jak podchodzili strażnicy miejscy i te osoby nie robiły nikomu krzywdy, nie mieli podstaw do interwencji, nawet wtedy, kiedy ci ludzie byli nietrzeźwi. Te osoby mają prawo tam przebywać. Takie obozowiska nie są wizytówką miasta, doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, ale czy nas stać na całoroczne miejsce dla bezdomnych? To trudy temat. Pracujemy nad nim i szukamy rozwiązań.
– Ludzie bezdomni są elementem każdego miasta nie tylko w Polsce, ale też w Europie i poza nią. Nie da się ich z naszego otoczenia wyeliminować, bo nam się ich obecność nie podoba – dodał zastępca burmistrza Adam Biernacki. – Nie da się znaleźć enklawy poza miastem, w której moglibyśmy ich schować, ponieważ te osoby funkcjonują w centrach, czyli tam, gdzie są ludzie.
Radna Anna Korzeniewska zwróciła uwagę na bałagan przy beżowych kontenerach na ubrania (chodzi najprawdopodobniej o pojemniki PCK – dop. aut.) i poprosiła o ich likwidację. Jej wniosek poparła Magdalena Świątkowska, która zwróciła uwagę, że w mieście pojawiły się kontenery firmy Majk Textile, które są wyposażone w czujniki zapełnienia, dlatego można kontrolować ilość umieszczanej w nich odzieży i zapobiegać przepełnieniu.
***
Ponieważ dyrektor Wałeckiego Centrum Kultury Maciej Łukaszewicz nie został zaproszony ani na sesję, ani posiedzenie Komisji Budżetu i Gospodarki, poprosiliśmy, żeby odniósł się do zarzutów radnej B. Towalewskiej.
– Nie zostałem zaproszony, dlatego nie mogłem na bieżąco i wprost odpowiadać na pytania radnych. Chciałbym przede wszystkim wyjaśnić dlaczego jesteśmy w takiej sytuacji. Otóż dlatego, że WCK na rok 2023 dostało od miasta na utrzymanie budynku i pracowników, nie na działalność statutową, 88 tys. mniej niż mieliśmy do dyspozycji w roku poprzednim. Te 263 tys., o które teraz wnioskujemy, to kwota, która na początku powinna się znaleźć w budżecie WCK, ale została obcięta. Z prowizorium budżetowego wynikało, że utrzymanie WCK będzie kosztowało w tym roku 2,3 mln. Z tego 600 – 700 tys. zł jesteśmy w stanie zarobić sami, a 1,6 – 1,7 mln to konieczna kwota dotacji od miasta. Burmistrz do budżetu wpisał 1,4 mln, radni zmniejszyli tę kwotę, przesuwając 100 tys. na Festiwal Dwóch Jezior, więc na utrzymanie obiektu i pracowników zostało nam 1,3 mln.
Według M. Łukaszewicza to pułapka zastawiona przez radnych, bo jeśli nie zmieści się w kwocie przyznanej przez radnych, na co – według niego – nie ma szans, to można mówić o nim, że jest słabym zarządcą. Jeśli jednak się zmieści, to oznacza, że większe pieniądze wcale nie były konieczne.
M. Łukaszewicz wyjaśnia, że w jednostce jest 15,5 etatu, mimo że plan organizacyjny instytucji zakłada 19. Przytacza też słowa B. Towalewskiej z grudnia ubiegłego roku, kiedy na komisji budżetu powiedziała: „(…) na WCK ostrzę pazury, bo dla mnie to jest masa ludzi, których praca jest taka sobie”.
Zuzanna Błaszczyk-Koniecko