środa, 30 kwietnia
Strona głównaAktualnościSpóźnione powitanie

Spóźnione powitanie

Kiedy przyjechali tutaj 80 lat temu, nikt ich nie witał. Słowa: „witajcie w Wałczu” usłyszeli dopiero po 80 latach. Na powitanie dostali nie tylko symboliczny bukiet tulipanów, ale i całą alejkę, która dedykowana jest ich pamięci. Na nowo powstałym skwerze Powojennych Osadników nad Raduniem wkrótce powstanie też rzeźba, a w miejscach związanych z powojennym osadnictwem ponadto szlak historyczny.

Uroczystość nadania imienia skwerowi Pierwszych Osadników odbyła się 12 kwietnia, dokładnie dwa dni przed 80. rocznicą pierwszego transportu kolejowego z Wileńszczyzny.

– Myślę, że wydarzenia sprzed 80 lat są kluczowe dla rozwoju naszego miasta. Gdyby nie najstarsi mieszkańcy, pierwsi osadnicy, ich ciężka praca i poświęcenie oraz fakt, że przenieśli swoje życie właśnie tutaj, nasze miasto dzisiaj tak by nie wyglądało – mówił M. Żebrowski. – Serdecznie dziękuję za wkład, który wnieśliście w rozwój naszego miasta.

Dyrektorka Muzeum Ziemi Wałeckiej Marlena Jakubczyk-Kurkiewicz opowiedziała o projekcie „DNA Wałcza”, który był inspiracją najpierw do posadzenia 1945 tulipanów na cześć pierwszych osadników, potem do nadania nazwy skwerowi, a następnie stworzenia pomnika oraz szlaku historycznego upamiętniającego powojennych mieszkańców.

– Do konkursu na rzeźbę wpłynęły trzy projekty, jury zdecydowało się na koncepcję autorstwa grupy krakowskich artystów, przedstawiającą czteroosobową rodzinę ze zwierzęciem gospodarskim. W odczuciu komisji ten właśnie projekt najpełniej wpisuje się w temat konkursu i spełnił wszystkie wymagania określone w regulaminie – opowiada M. Jakubczyk-Kurkiewicz. – Liczymy, że naturalnych rozmiarów rzeźba stanie jeszcze w tym roku. Z kolei w miejscach szczególnie związanych z powojennych osadnictwem, jak PUR, czy dworzec kolejowy, pojawią się walizki oraz informacje na temat tych konkretnych miejsc, osób i wydarzeń. Ostatnim punktem szlaku będzie wystawa DNA Wałcza, która w naszym muzeum zostanie otwarta już w listopadzie.

Mimo że w projekcie rzeźby pojawia się koza, muzealnicy chcą, aby artysta zamienił ją na ul. Ma to związek z historią rodziny, która zmierzała do Człopy wraz z ulem, ale zatrzymała się w Wałczu, bo właśnie tu pszczoły się wyroiły i… zdecydowały za nich.

Rodzina 16-letniej wówczas Krystyny Szypury przyjechała do Wałcza z Wilna w sierpniu 1945 na zaproszenie cioci, sądząc, że zmierza do 200-tysięcznego miasta.

– Zachęcano nas, żebyśmy zatrzymali się w Pile, ale nie zgodziliśmy się, bo jechaliśmy przecież do cioci. Kiedy wysiedliśmy z pociągu i wyszliśmy przed dworzec, zobaczyliśmy, że nie ma torów tramwajowych. Zrozumieliśmy, że cioci w liście pomyliły się zera – opowiada K. Szypura. – Na początku tata zapewniał mnie i siostrę, że jesteśmy tu na chwilę, ale kiedy poszłam do szkoły, zdałam sobie sprawę, że do Wilna już raczej nie wrócimy. Tęskniłyśmy bardzo. Siostra przez długi czas siadała w oknie, patrząc ze smutkiem na Jezioro Zamkowe, które przypominało jej rzekę Wilię.

PS Na skwerze Powojennych Osadników posadzone jesienią tulipany rozkwitły 14 kwietnia – dokładnie w 80. rocznicę pierwszego transportu z Wileńszczyzny.

zbk

Zobacz również

Pożegnanie z Anią

Areszt dla dilera

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Reklama -spot_img

Popularne

640 podpisów dla dyrektorki GOK-u

Pożegnanie z Anią

Życie nam niemiłe?

Duży hokej na Bukowinie