W sali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Wałczu obserwowaliśmy w sobotę (14 bm.) pracę darczyńców i wolontariuszy Szlachetnej Paczki. Prezenty zebrane w ramach akcji trafiły do potrzebujących po raz ósmy.
Szlachetna Paczka w powiecie wałeckim objęła w tym roku 30 rodzin. Od samego początku (od 2017 r.) akcją kieruje lider rejonu wałeckiego Andrzej Stec.
– Staramy się, aby w każdym roku Szlachetne Paczki trafiały do innej potrzebującej rodziny, choć zdarza się, że potrzebujący się powtarzają – mówi A. Stec. – Kryterium otrzymania paczki nie jest tylko dochód. To może być trudna sytuacja spowodowana utratą pracy lub chorobą.
Pomoc przy transporcie Szlachetnych Paczek zapewnili druhowie z OSP Dębołeka, Zakład Gospodarki Komunalnej, MOSiR, żołnierze ze 104 Batalion Logistycznego, Urząd Miasta w Wałczu i ZPHU MASS Sebastiana Stańczyka.
W tym roku z rodzinami pracowało 22 wolontariuszy. Jedną z nich jest Grażyna Szefer, wieloletnia działaczka Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. W Szlachetnej Paczce w Wałczu działa od samego początku. Odpowiada tutaj za to, żeby wolontariusze nie byli głodni. Pomogły jej w tym lokalne firmy: Bamboo, Gospoda pod Filarami, Kurczak Pieczony, ToTu i Warka.
– Kilkanaście lat temu miałam bardzo trudny czas – opowiada pani Grażyna. – Dostrzegli to moi znajomi. Świętej pamięci Jurek (Kuśmirek – dop. aut.) mówił mi, nie poddawaj się Grażyna, pomożemy ci stanąć na nogi. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze! I pomogli. I stanęłam. I później sama zaczęłam pomagać innym. Tak jest do dziś.
W tym roku wśród obdarowanych przeważają osoby starsze, schorowane oraz matki wychowujące samotnie dzieci. Kontakt ma z nimi m.in. Elżbieta Taźbierska, która w Szlachetnej Paczce działa od samego początku.
– Rodziny, do których trafiają paczki, są typowane m.in. przez rodziny, znajomych lub sąsiadów – opowiada pani Ela. – Wśród nich była m.in. starsza kobieta, która prosiła o kapcie i ciepłe skarpety, bo ma ciągle zimno w domu. Kiedy otworzyła paczkę, od razu te skarpety przy mnie włożyła. Jakaś inna pani prosiła o zwykły płyn micelarny. Była też starsza pani, która prosiła tylko o ziemniaki i cebulę.
W paczkach przeważa żywność z długim terminem ważności, chemia gospodarcza i odzież. Były też bardziej wartościowe rzeczy jak wersalki, nowiutkie lodówki, pralki, mikrofalówki i drobny sprzęt AGD.
W tym roku wybraliśmy się pomóc dostarczyć paczki z druhami z Dębołęki. Za kierownicą kilkutonowego MAN-a usiadła miła i wesoła Klaudia. 11 lat w OSP. To jej trzecia akcja ze Szlachetną Paczką. Dowiozła wszystkich cało (nieźle sobie radząc w wąskich uliczkach) do małej miejscowości niedaleko Wałcza. Zatrzymujemy się na skromnym podwórku. W niewielkim domku czeka na nas wyraźnie przejęta kobieta. Mieszka bardzo skromnie. Nie potrafi z siebie wydusić słowa. Zamurowało ją po prostu. Wychodzimy ze strażakami i czekamy na zewnątrz. W środku wolontariusze razem z panią otwierają paczki, rozmawiają i spisują protokół.
– Dużo łez jest na tych akcjach – opowiada nam twardy gość Mirosław Gruchot, naczelnik OSP w Dębołęce. – Płaczą jak nosimy te paczki. Płaczą staruszki i płaczą dzieci. Widzę, że niektórzy co noszę te paczki też płaczą. I… mi się oko też lekko zaszkliło. Ze wzruszenia po prostu.
mk
***
Lider rejonu wałeckiego Andrzej Stec dziękuje darczyńcom, którzy przygotowali Szlachetne Paczki i wolontariuszom: Agnieszce Jóźwiak, Mateuszowi Kaczmarkowi, Monice Kamińskiej, Annie Kitowicz, Edycie Kozłowskiej, Katarzynie Kucapskiej, Małgorzacie Lis, Justynie Monickiej, Katarzynie Mućko, Robertowi Nazarukowi, Marlenie Robeckiej, Katarzynie Sędzikowskiej, Danucie Swobodzińskiej, Patrykowi Szczechowskiemu, Grażynie Szefer, Elżbiecie Taźbierskiej, Sandrze Wicher, Katarzynie Wilczyńskiej, Justynie Wiśniewskiej-Jasińskiej, Marcinowi Wojtanowiczowi i Renacie Zarzeckiej.