środa, 30 kwietnia
Strona głównaAktualnościSZW Niezależni: nowe rozdanie

SZW Niezależni: nowe rozdanie

Z prezesem Stowarzyszenia Ziemi Wałeckiej Niezależni Przemysławem Maksymowiczem (PM) oraz wiceprezesem Cezarym Skrzypczakiem (CS) rozmawia Tomasz Chruścicki.

Proponuję, żebyśmy na początku naszej rozmowy wrócili do ubiegłorocznych wyborów samorządowych. Jak z perspektywy czasu oceniacie panowie sposób prowadzenia kampanii przez SZW Niezależni? Czy uważacie, że miało to wpływ na wynik, a jeśli tak, to jaki?

PM: – To trudno ocenić w jednym wymiarze, bo tak naprawdę każdy miał swoją działkę, na której się koncentrował i za którą odpowiadał. Na przykład ja koncentrowałem się na wyborach do Rady Powiatu w gminie Wałcz. A skoro o tym mowa, to warto zauważyć, że o ile w mieście Wałcz wyborcy kierują się częściej przynależnością kandydatów do tego czy innego ugrupowania, to w tak zwanym „trójmieście” oraz w gminie Wałcz częściej głosuje się na konkretne osoby, bez względu na listy, z których startują. Wyborcy głosują na ludzi, których znają i wiedzą, czego mogą z ich strony oczekiwać.

CS: – Moim zdaniem, sposób prowadzenia naszej kampanii niewątpliwie miał wpływ na wynik wyborów. Zdecydowaliśmy się nie reagować na zaczepki i z perspektywy czasu sądzę, że to był nasz błąd. Trzeba też powiedzieć wprost, że nie wszystkie działania były uzgadniane z komitetem wyborczym. Poza tym generalnie odbieraliśmy to w ten sposób, że nastawienie Koalicji Obywatelskiej i wspierających ją ugrupowań wobec naszego stowarzyszenia było bardzo negatywne, zwłaszcza w mieście. W związku z tym to była dla nas bardzo trudna kampania. Nie mieliśmy takich sił i środków, żeby się tej drugiej stronie przeciwstawić w sposób taki, jak byśmy chcieli. Dziś wyciągnęliśmy z tego wnioski na przyszłość. W kolejnych kampaniach na pewno będziemy bardziej energiczni i mniej bierni wobec działań podejmowanych przez inne komitety. Zaznaczam jednak, że nie chodzi nam absolutnie o eskalowanie konfliktów czy nawet szukanie na siłę różnic. Wprost przeciwnie, potrafiliśmy i nadal potrafimy się porozumieć, czego dowodem jest koalicja w obecnej Radzie Powiatu w Wałczu.

Czy to negatywne nastawienie, o którym panowie mówicie, wymierzone było w całe wasze ugrupowanie, czy raczej personalnie skierowane w waszą byłą liderkę Jolantę Wegner?

CS: – Lider ugrupowania reprezentuje ugrupowanie, więc jeśli obiektem ataku jest ten lider, to tym samym atakowane jest poniekąd całe ugrupowanie. W końcówce poprzedniej kadencji istniał na pewno pewien spór w koalicji, złożonej z ugrupowań wspierających starostę oraz z naszego stowarzyszenia, i stąd brały się różne wypowiedzi, padające zresztą z obu stron. W imię bieżącej współpracy nie chcielibyśmy jednak teraz drążyć tego tematu i odgrzewać problemów, które nas różniły. To już przeszłość, do której nie ma sensu wracać.

PM: – W tej chwili ważniejsza jest teraźniejszość i przyszłość. Jako członek zarządu powiatu mogę zapewnić, że współpraca między ugrupowaniami wspierającymi starostę i nami układa się bardzo pozytywnie. Są oczywiście pewne różnice, co jest zupełnie naturalne, ale obie strony kierują się przede wszystkim dobrem powiatu i potrafimy znaleźć płaszczyznę porozumienia.

Czyli nie macie panowie wrażenia, że ten konflikt miał – przynajmniej w jakimś stopniu – tło personalne?

CS: – W mojej ocenie zasadniczym powodem były nawarstwiające się różnice pomiędzy dotychczasowymi partnerami koalicyjnymi w powiecie.

Jeśli dobrze rozumiem, uważacie panowie, że nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre?

CS: – Skutek był taki, jaki był, czyli dla naszego stowarzyszenia wcale nie taki zły. W Radzie Miasta udało nam się zachować status quo, bo mieliśmy w niej jednego radnego i nadal mamy jednego. Można też na to patrzeć przez pryzmat tego, że w poprzedniej kadencji Niezależni współpracowali z Alternatywą. Po ostatnich wyborach w Radzie Miasta Wałcz nadal jest Krzysztof Piotrowski, który jednak z Niezależnymi już się w żaden sposób nie identyfikuje, z przyczyn jemu wiadomych, ale my nadal mamy jednego radnego.

PM: – Wiktor Kwaśniewski ma wszelkie predyspozycje, aby być dobrym radnym i myślę, że już wyróżnia się w gronie radnych. Jest osobą kreatywną i pomysłową, co było widać w czasie kampanii wyborczej.

CS: – Wrócę jeszcze do wyborów do Rady Powiatu. W efekcie różnych zabiegów, dokonanych na naszej liście wyborczej stało się to, co się stało. Niektóre pomysły były niezbyt szczęśliwe, że tak to delikatnie ujmę. Ich koszt okazał się dość wysoki.

Czy panowie identyfikowaliście się z tymi zabiegami? Czy one były z wami konsultowane

PM: – Ja się z nimi na pewno nie identyfikowałem.

CS: – Ja również krytycznie oceniałem niektóre działania i nasze opinie przełożyły się na wynik wyborczy.

Wiele osób, z którymi o tym rozmawiałem miało wrażenie, że dla Niezależnych wybory do Rady Miasta miały znaczenie drugorzędne w stosunku do wyborów do Rady Powiatu. Jakie jest panów zdanie na ten temat?

PM: – Jest w tym trochę racji, ale czy używanie takich jednoznacznych sformułowań jest zasadne? Może rzeczywiście nastawiliśmy się na walkę o powiat, ale przecież respektowaliśmy wolę naszych kandydatów, którzy chcieli startować do tej czy innej rady. Chciałbym przy okazji podkreślić, że osiągnęliśmy w wyborach do Rady Powiatu sukces, bo mieliśmy drugi wynik spośród wszystkich ugrupowań. W mojej ocenie świadczy to o tym, że ludzie postrzegali nasze ugrupowanie dobrze i mam nadzieję, że dalej tak będzie.

Pytanie do Cezarego Skrzypczaka, wiceprzewodniczącego Niezależnych i wiceprzewodniczącego Rady Powiatu w poprzedniej kadencji: czy spodziewał się pan, że nie dostanie Pan mandatu od wyborców?

CS: – Tak, spodziewałem się. Byłem postrzegany jako przeciwnik pewnego trendu politycznego, który pojawił się w trakcie kampanii w Niezależnych, przejawiającego się ocieplaniem stosunków z PiS, co rzutowało w jakiś sposób na moją pozycję w stowarzyszeniu. Chciałbym jednak być dobrze zrozumiany: stowarzyszenie nie jest partią polityczną. Są w nim ludzie o różnych poglądach, którzy z jakichś przyczyn nie widzą dla siebie miejsca w formule partyjnej. My nie jesteśmy stowarzyszeniem o jednorodnej linii politycznej i to się przekłada między innymi na to, że zarząd nie narzuca swoim radnym, jak mają głosować. Można rozmawiać z radnymi i przekonywać ich do czegoś, ale nie na takiej zasadzie, że muszą coś zrobić.

Więcej w ostatnim wydaniu Gazety Wałeckiej, można je znaleźć tu:

Tomasz Chruścicki

Na zdjęciu od lewej: Przemysław Maksymowicz, Marcin Beer, Karolina Świerszcz, Cezary Skrzypczak, Andrzej Cerazy.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Zobacz również

Pożegnanie z Anią

Areszt dla dilera

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Reklama -spot_img

Popularne

640 podpisów dla dyrektorki GOK-u

Życie nam niemiłe?

Pożegnanie z Anią

Duży hokej na Bukowinie