poniedziałek, 17 lutego

Upadek Korony

W niedzielę, 20 października, ostatecznie dokonał się żywot seniorskiej drużyny piłkarskiej KS Korona Człopa. Jeszcze kilka lat temu była to największa siła na futbolowej mapie powiatu wałeckiego. Dowodzony wówczas przez Dariusza Pilipa zespół potrafił wygrać w ramach rozgrywek klasy okręgowej z Orłem Wałcz 5-0. W czasach prezesury Mateusza Skotnickiego, kiedy burmistrzem Człopy był śp. Zdzisław Kmieć, głośno mówiło się o możliwości awansu do 4. ligi. Dziś z dawnej piłkarskiej potęgi nie zostało właściwie nic…

Swoje najlepsze lata Korona przeżywała, kiedy w jej zespole na przestrzeni kilku sezonów grali tak znani na wałeckim rynku piłkarze, jak m.in. Konrad Mularczyk, Bartosz Pisała, Jakub Jaworek, Maciej Michalik, Konrad Pogocki, Tomasz Syroka czy Przemysław Truszkowski. Wszyscy oni mieli za sobą dłuższe lub krótsze związki z wałeckim Orłem, próbowali też piłkarskiego chleba w większych od Wałcza ośrodkach piłkarskich, jak np. K. Mularczyk, który ocierał się o pierwszą drużynę Ruchu Chorzów i dwukrotnie wystąpił w reprezentacji Polski U 19. Wspierali ich mocniej związani z Człopą bardzo dobrzy zawodnicy, np. Patryk Federowicz, Mateusz Grobel, Mariusz Koperek, bracia Turowscy, Wojciech Karolewski, Patryk Rybicki (wychowanek Jedności Tuczno, ale długo związany z Koroną) czy przede wszystkim Zbigniew Matwiejuk, który dziś jest nie tylko żywą, ale wciąż piłkarsko czynną legendą klubu z miasta nad Cieszynką. Meczami Korony żyła wtedy prawie cała Człopa. Na co bardziej atrakcyjnych meczach jedyna trybuna na stadionie szczelnie wypełniała się kibicami. Ci, dla których zabrakło miejsc, śledzili poczynania swoich chłopaków na krzesłach, ustawionych od strony remizy OSP. Entuzjazm lał się strumieniami.

– Żyłem wtedy jak pączek w maśle – przyznawał jeden z filarów Korony, który zmuszony był przedwcześnie zakończyć karierę z powodu kłopotów zdrowotnych. – To były fajne czasy i mieliśmy naprawdę super ekipę.

Zespół prowadził niechciany wtedy w Orle Dariusz Pilip, który potrafił znaleźć wspólny język z piłkarzami i ulepić z nich naprawdę mocny jak na okręgówkę zespół. Dawni piłkarze i działacze, którzy zawsze byli mocno oddani klubowi z Człopy podkreślali, że panowała w nim świetna, bez mała rodzinna atmosfera. Korona nie podbierała nikomu piłkarzy, tylko oni sami się do niej zgłaszali i pytali, czy znajdzie się dla nich miejsce w drużynie.

Awansować jednak się nie udało i z nadmuchanego prawie do granic możliwości balonu z emocjami powoli zaczęła ulatniać się euforia. Z klubem po kilku latach pożegnał się D. Pilip. Co prawda jego następcą został później Tomasz Syroka, ale był to jeden z ostatnich przedstawicieli tzw. wałeckiego zaciągu. Orzeł zaczął wygrzebywać się z głębokiego kryzysu i awansował do 4. ligi, więc nie ma się co dziwić, że np. Konrad Mularczyk i Konrad Pogocki, ale także obecny prezes Jedności Tuczno Patryk Dzikowicz po pewnym czasie wybrali grę na wyższym poziomie.

Po wałeckim przyszła pora na zaciąg trzcianecki. Za trenerem Radosławem Bączykiem do klubu z miasta nad Cieszynką trafiło kilku zawodników z klubów z tamtego powiatu. Ci pierwsi grali na niezłym poziomie, gwarantującym spokojny byt w klasie okręgowej, ale kolejne „wzmocnienia” wyglądały coraz słabiej i klub znalazł się na sportowej równi pochyłej. Gmina Człopa i drobniejsi sponsorzy oczekiwali wyników, których nie miał jednak kto osiągać, bo po obydwu zaciągach w krótkim czasie nie pozostał już w Koronie żaden ślad, a miejscowi zawodnicy dali sobie spokój z piłką, bo rzadko „wąchali” boisko. Inaczej mówiąc, w Koronie wytworzyła się dziura pokoleniowa. Doszło też do zmian w zarządzie klubu – z funkcji prezesa zrezygnował Mateusz Skotnicki, a jego miejsce zajął związany z Koroną w różny sposób od lat 70. ubiegłego stulecia Andrzej Mączyński.

– Zgodziłem się zostać prezesem na krótko, tylko po to, żeby uporządkować sprawy organizacyjne – wyjaśnia A. Mączyński. – Prawdę mówiąc, do przyjścia na walne zgromadzenie namówił mnie wnuk, a sprawy tak się potoczyły, że zostałem prezesem.

Trenerem drużyny został Zbigniew Matwiejuk, który poza tym, że jest dobrym piłkarzem i od zawsze związanym z Koroną, to jest również nauczycielem w miejscowej szkole i świetnie wie, kto mógłby ewentualnie występować w zespole. Tyle, że w grę mogą wchodzić wyłącznie bardzo młodzi chłopcy, którym zapewne nie brakuje zapału, a w wielu przypadkach również talentu – tyle, że od dobrych chęci do zostania ligowym piłkarzem droga jest zazwyczaj daleka… A że w sezonie 2023/24 nie brakowało meczów, w których na boisku występowało 11 młodzieżowców, i choć z czasem w niektórych meczach na boisku pojawiali się również bardziej doświadczeni Grobel, Karolewski czy Federowicz, to generalnie Korona znalazła się na drodze jednokierunkowej, kończącej się spadkiem do klasy A. W 30 meczach zespół zdołał wywalczyć 18 punktów i w stawce 16 zespołów zajął 14. miejsce, ale nie dało to utrzymania.

Wszystko wskazywało więc na to, że w sezonie 2024/25 Korona zagra w klasie A. Klub wysłał nawet formularz zgłoszenia zespołu do rozgrywek na tym poziomie, doszło jednak do zaskakującej wolty. Zaskakującej przede wszystkim dla prezesa, który nie wiedział, że jeden z zespołów wycofał się z rozgrywek w klasie okręgowej.

– Najpierw wyjaśnię, że ja w klubie zajmowałem się wyłącznie sprawami organizacyjnymi, a za tematy sportowe odpowiedzialny był Zbyszek Matwiejuk – tłumaczy Andrzej Mączyński. – Ja się do jego działki absolutnie nie wtrącałem. Zbyszek to zresztą świetny, konkretny facet, bardzo zasłużony dla Korony jako piłkarz i ostatnio jako trener. Tak się jednak złożyło, że po przerwie urlopowej dowiedziałem się przypadkiem w ZZPN-ie, a działo się to dosłownie na kilka dni przed początkiem sezonu, że jednak będziemy grać w okręgówce! Nie mogłem w to początkowo uwierzyć, ale Zbyszek potwierdził, że to on dokonał zgłoszenia. Było już za późno, żeby cokolwiek zmienić. Wiedziałem, że po zmniejszeniu dotacji z gminy o 35 procent możemy mieć problemy finansowe, ale trener zapewnił mnie, że będzie kim grać, bo ludzie się deklarują i wszystko się powoli poukłada, a skoro nadarzyła się okazja, to warto z niej skorzystać.

Trudno odmówić temu rozumowaniu logiki, bo spadek do klasy A mógł oznaczać jeszcze większe problemy ze skompletowaniem zespołu. Koniec końców jednak i tak nie udało się tego uniknąć, bo w nowym sezonie 2024/25 w zespole zwyczajnie nie miał kto grać. Fatalne wyniki nie poprawiały też atmosfery w klubie. W 10 dotychczasowych meczach w tej rundzie Koronie nie udało się zdobyć choćby jednego punktu. I już nie będzie możliwości poprawić tego dorobku, bo „po drodze” zespół z Człopy oddał trzy walkowery: z Calisią 28 września, z Piastem Chociwel 12 października i z Zorzą Dobrzany 20 października. Zgodnie z regulaminem jest to równoznaczne z wycofaniem się z rozgrywek i degradacją o dwie klasy rozgrywkowe, w tym przypadku do klasy B – najniższej, jaka funkcjonuje w ZZPN. O ile – oczywiście – zespół w ogóle da się reaktywować. W dodatku Andrzej Mączyński postanowił odsunąć się od bieżącego zarządzania klubem.

– Niestety, nie było innego wyjścia, problemy kadrowe i sportowe nas przerosły – ocenia A. Mączyński. – Osobiście poza tym uważam, że degradacja o dwie klasy jest karą zbyt surową, no, ale taki jest regulamin. Być może udałoby się tego uniknąć, gdybyśmy jednak grali w klasie A, tyle, że już tego nie zmienimy. Stało się. Myślę, że główny nacisk klub będzie teraz kładł na pracę z młodzieżą. Ja osobiście też nie zamierzam odsuwać się od piłki. Już niedługo chcemy ruszyć w gminie z ligą 8-osobową, finansowaną ze środków MSiT. W zespołach będą mogli grać wszyscy chętni, zrzeszeni i niezrzeszeni. Być może pozwoli to wyszukać jakichś ciekawych kandydatów do gry w reaktywowanym zespole seniorów Korony. Bo chcę wyraźnie podkreślić, że degradacja do klasy B nie oznacza końca seniorskiej piłki w Człopie. Są ludzie, którzy chcą to pociągnąć i trzeba im w tym pomóc.

W reanimowaniu zespołu seniorów można się oprzeć na przykładzie Jedności Tuczno. Ten klub przez kilka lat w ogóle nie występował w rozgrywkach ligowych i zajmował się tylko szkoleniem młodych piłkarzy. I robił to z tak dobrym skutkiem, że kiedy prawie dwa lata temu zapadła decyzja o zgłoszeniu zespołu do klasy B, nie było żadnego problemu z tym, kto w nim będzie grał. Oparta na mieszance młodości z doświadczeniem drużyna spisywała się już w zeszłym sezonie bardzo dobrze, a w bieżących rozgrywkach jest jeszcze lepiej. Jedność krótko przed zakończeniem rundy jesiennej jest liderem tabeli i przegrała do tej pory tylko jeden mecz. Awans do klasy A jest więc w tym momencie na wyciągnięcie ręki.

Będziemy mocno trzymać kciuki za to, by historia niedawnego hegemona powiatowej piłki też skończyła się happy endem, i to możliwie jak najszybciej.

Tomasz Chruścicki, fot. Andrzej Mączyński

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
Zobacz również

Mierzę wysoko

Karol Nawrocki w Wałczu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Reklama -spot_img

Popularne

Mentzen na pl. Wolności

Karol Nawrocki w Wałczu

Fałszywe kurierki okradły staruszkę